niedziela, 29 grudnia 2019

Wieczorne ambiwalencje

Radość i niepokój o lepsze jutro (a konkretnie poranek) mieszają się, gdy widzisz dziecko czytające książkę do poduszki o godzinie 21.45. Zosia wyrobiła w sobie zwyczaj, co cieszy niezmiernie, ale nie o godzinie 7.00 dnia następnego, gdy trzeba wstawać do szkoły.
Prawda, teraz dni wolne, ale Mama dba o przyszłość:
- Zosiu, niedługo będziesz musiała znów przyzwyczajać się do wczesnego kładzenia się spać. Nie będziesz mogła czytać tak późno.
Zosia podnosi głowę znad książki:
- Wiem. I dlatego właśnie nie czytam.
- A co robisz?
- Oglądam.
Jeden fakt jest taki, że Zosia znalazła „Ulicę Czereśniową”, gdzie są tylko obrazki. Drugi fakt jest taki, że nadeszła era bardzo wąskich specjalizacji.

Z wiadomych przyczyn dziś obrazka nie budiet.
 


środa, 4 grudnia 2019

Zła Mama

Hania ma 2 lata i rysuje z namiętnością Picassa, polerując formę a nade wszystko objaśniając treść:


"Tutaj Mama jest zła na Hanię, bo Hania zrobiła kupę do majtek" - koniec cytatu.


"A tu Mama już nie jest zła"

Ewidentne katharsis, emanacja transcendencji albo inne psychologiczne mambo-dżambo. Jestem pod wrażeniem.




niedziela, 24 listopada 2019

Pani K.

Tata w szczerej rozmowie z córeczkami:
- Muszę dziś jechać do pracy. Mam dziś taką małą konferansjerkę.
Zosia, coraz bardziej świadoma stosunków międzyludzkich i międzypłciowych, wyraża lekko zawoalowany niepokój:
- A to jakaś pani jest ta konferansjerka? Mama wie?
Mama wie.


Nawet kiedyś własną garderobę miałem na dużej imprezie...

czwartek, 21 listopada 2019

Ucho Hanki

W ramach wprowadzania elementów baśniowych do rzeczywistości Tata regularnie wyczarowuje bobeł (regionalna nazwa smoczka, pochodząca jeszcze z czasów Jagienki, stosowana w Studniskach Dolnych przy drodze na Kunów) z ucha Hanki, wzbudzając tym niekłamany entuzjazm i podziw (w Hance) oraz uzasadnione obawy o nieuzasadnione grzebanie ostrymi narzędziami w uszach w poszukiwaniu rzeczy zaginionych. A takich rzeczy nie brakuje – i paradoksalnie, jednocześnie brakuje. W każdym razie Hanka wierzy, że smoczek jest w którymś z małych uszek i tego się póki co trzymamy.
Rozwój dziecka jest harmonijny, zabawy takie jak „berek” i „ence pence”, tudzież „oddawaj mi to, to nie twoje!” są na porządku dziennym. Reszta to kwestia wyobraźni i refleksu, na przykład na zapytanie Mamy:
- Gdzie masz bobła?
Rozbrajający uśmiech, trochę gestykulacji i tekst:
- Ence uchu, w którym uchu?
Nie ma co się czarować, Haneczka jest czarująca.


Marynie też nic nie brakuje...

niedziela, 10 listopada 2019

Bajka o przemocy

Bajki są istotnym elementem naszej egzystencji rodzinnej. Dość wspomnieć, że Tata zarabia na wyżej wspomnianą egzystencję między innymi opowiadając bajki. Dlatego, jako profesjonaliści, rodzinnie dyskutujemy, analizujemy, wyciągamy wnioski. A głównie się nabijamy. 
- Mama, ty to chyba nie lubisz bajek o miłości – Jagienka ma obserwację po serii mało udanych żartów w wykonaniu Taty i Mamy.
Mama oczywiście wyprowadza z błędu:
- Bardzo lubię, a o czym w ogóle mogą być jeszcze bajki?
Tata służy zawodowym doradztwem:
- O przemocy!
Jagienka żąda wyjaśnień:
- A co to jest prze-moc?
I wszystko byłoby jak w bajce, ale tak zaakcentowała ten wyraz, że zabrzmiał jak super-moc, jak coś prześwietnego.
Więc znów, zamiast wytłumaczyć, zaczęliśmy się śmiać. I to długo i szczęśliwie. Co te dzieci o nas pomyślą?

piątek, 8 listopada 2019

Marzenie

Marzy mi się coś łatwiejszego niż długi łykent z czwórką dzieci. Na przykład zimowe wejście na K2? Najlepiej samotne.



Kryzys wieku średniego zaczyna się od nadmiernego analizowania wspomnień zdaje się...


wtorek, 5 listopada 2019

Neverending wtorek

Jagienka ma w zwyczaju zaczynać rozmowę od środka, wkraczając werbalnymi buciorami w procesy myślowe odgrywające się we własnej głowie. Przykładowo w trakcie jazdy do przedszkola, przepraszam (głównie przepraszam Jagienkę) – do zerówki, Jagienka zagaja ni stąd ni zowąd:
- A ten pan też?
- Jaki pan? - Tata, mimo że umysł nieścisły, próbuje mimo wszystko ustalić fakty.
- No ten, co wczoraj.
- Co wczoraj co?
- Ten, co wczoraj był.
- Gdzie?
- No u nas.
- Acha – dobrze jest mieć chociaż jedną daną w oceanie szukanych – I co on też?
- On też ma czerwone buty?
Takie rozmowy można kontynuować w zasadzie w nieskończoność. Nieskończoność ewidentnie fascynuje Jagienkę. Na przykład nieskończony nigdy proces produkcji i odbioru śmieci.
- O, śmieciarka! Nie wiedziałam, że tu do nas przyjeżdża.
Tata uświadamia, za co płaci:
- Przyjeżdża, w zasadzie co tydzień.
Jagienka też lubi sobie uściślić:
- A dzisiaj jest co tydzień?
Jak co wtorek. I co miesiąc. I każdego roku. Nieskończoność jest bezgranicznie fascynująca.


Albo na przykład niekończący się bałagan, który nie ma początku ani przyczyn. Można na nim wykładać teorię Wszechświata. Wedle życzenia - religijną albo naukową. Wszystko można na nim wykładać, i tak nikt nie zauważy. Chyba, że Mama.


niedziela, 27 października 2019

Słownik Hahankowy (edycja późno-październikowa)

Zapraszam do zamierzenia się z naszą dwulatką:


1) Harb to:

a) Samiec mitycznego skrzydlatego strunowca.

b) Bardzo męska farba (w fajnym kolorze).

c) Narzędzie stolarskie o nieokreślonym kształcie.


2) Budynia to:

a) Samica popularnego deseru.

b) Słodka odmiana jesiennego warzywa.

c) Miejsce porażki zwiadu Mieszka I ze zwiadem margrabiego Hodona.


3) Jendoroż to:

a) Miejscowość nad Dnieprem, znana z zupełnej anonimowości.

b) Mityczny stwór obłaskawiany przez dziewice.

c) Maść na żylaki świadomości.

Odpowiedzi proszę przesyłać pod adresem tudzież umieszczać pod spodem.

piątek, 25 października 2019

Przekręt

Dzieci są radością życia. Zwłaszcza dla rodziców, którzy nie boją się przekrętów. Z przekrętów śmiejemy się serdecznie, gremialnie i z całych przepon. Przekręty mogą być pojedyncze albo zwrotne. Przekręty zwrotne notują zwrot znaczenia zwrotu – na wszystkie boki (które należy w takich przypadkach zrywać jak świeże borówki amerykańskie) albo w totalne naprzeciwko. Mógłbym podać przykład, ale to nie dzisiaj.
Przekręty pojedyncze zdarzają się częściej. Od paru dni na przykład Jagienka z mocno ruchliwym zębem, strachem i nadzieją czeka na przybycie Gruszki Zębuszki.


Zamówiliśmy u artystki szkic sytuacyjny. Tak powstaje nowa górnołużycka mitologia, jakże potrzebna naszej duchowości. 



czwartek, 24 października 2019

Nasza brodaczka

Hanka się przebiera. Zaraz potem paraduje. Owija się chustką mamy, tworząc artystyczne meandry i nieoczywiste uwypuklenia. Tudzież rzuca teksty, które mogą być niezapomniane:
- Jestem panią. Mam brodę.
Sytuacja bez wyjścia, logiczny szach i mat. Chcąc nie chcąc polityka gender przesącza się do młodych umysłów powodując homerycki śmiech dorosłych.


Śmiech to reakcja właściwa. To znaczy lepsza niż każda inna. (zdjęcia nieoceniona ciocia Ania Marendziak)

wtorek, 22 października 2019

Słodycz

Zamek Czocha, łazimy, Tata, klasycznie, opowiada, co wie, zmyśla,czego nie wie.
- A tu jest Sala Tortur.
Jagienka, jako kolejne dziecko uzależnione od cukrów prostych i złożonych w całość uśmiecha się na samą myśl:
- Chcę do Sali TORTÓW!
Słodka dziewczynka.


i w dodatku ma różowe baletki. To chyba ważne. (foto z archiwum przedszkolnego)

poniedziałek, 21 października 2019

Na przełaj do pieczarek

Sezonowe grzybobranie zaliczyć należy, z czym w związku zaliczone zostało. Edukacja grzybowa trwa od nerwowego (w przypadku większej ilości dzieci nerwowość jest nieunikniona i należy ją spokojnie zaakceptować) momentu wyruszenia z domu aż po gremialne obieranie trofeów. Tata, jako Ponury Grzybiarz, pokazuje, jak należy obrabiać kapelusze maślakom:
- Dobrze jest ściągnąć skórkę, żeby były takie jasne i czyste.
Zosia stosuje się do instrukcji i patrzy na efekt:
- Tak się robi pieczarki, tak?
Chyba odkryliśmy tajemnicę tzw. producentów pieczarek.


Pieczarkowym skrytożercom mówimy: darz bór!

wtorek, 15 października 2019

Piękno bezwzględne

Hanka jest w wieku przekręcania. Przekręca wszystkich i wszystko. W domu jest gotowa do żywiołowych reakcji publiczność, pełna dobrodusznych sugestii:
- Haniu, powiedz renifer.
- Nelifen.
Śmiech i owacje, często na stojąco. Ale dwulatek też wie, kiedy granica jest przekroczona i rodzice pospołu z rodzeństwem głównie się nabijają:
- Hania, a jak ty mówisz dezodorant?
- Ładnie!
To prawda, fakt i inne synonimy. I kwestia zamykająca dyskusję.

piątek, 6 września 2019

Mały czeski film

Mamy znajomą Czeszkę na wizycie. Jagienka jest zafascynowana możliwością jako-takiego porozumienia językowego między narodami.
- A ty gdzie mieszkasz? -Jagienka posiada dużo asertywności w pakiecie podstawowym.
- W Pradze. To wielkie miasto, ponad milion mieszkańców – pada odpowiedź (niniejszym brawurowo przetłumaczona przez Tatę).
- A u nas ile jest w Studniskach? - Jagienka posiada też naturalną ciekawość, tym razem skierowaną na teoretycznie bardziej kompetentnego w temacie Tatę.
- Nie wiem, może z 600 osób?
Kolejną cechą Jagienki jest też duma narodowa i lokalny patriotyzm:
- A to więcej niż w Pradze?
Studniska Dolne od morza do morza!


Tymczasem we wspomnianych Studniskach Dolnych dwuletnia Hanka uprawia jazdę konną. Ciekawe czy w Pradze są konie?

czwartek, 5 września 2019

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Iluminacja

Mama robi wejście smoka do salonu, gdzie przez jakieś pół godziny urzędowała Hanka bez nadzoru. Z miejsca łapie się za głowę i zadaje pytanie z gruntu retoryczne:
- Hanka, coś ty tu zrobiła?!
Odpowiedź jest jak stopień wyższy od przymiotnika „retoryczna”: jeszcze retoryczniejsza:
- Bałagan.
Wychodzi na to, że jednak dorośli nie widzą tego, co mają pod nosem. Albo udają.


Nie ma co udawać - chaos ma dużo lepszą organizację od porządku. Bałagan nic nie musi, robi się sam.

poniedziałek, 29 lipca 2019

Słownik Hahankowy, stan bieżący natenczas

Słownik w formie quizu oczywiście. Jeśli jesteście w formie, to spróbujcie wydedukować czy:

Kalemelon to:

a) Starożytny grecki rzeźbiarz boskich Zeusów.

b) Gadzina zmieniająca barwy zależnie od sytuacji.

c) Połączenie melona z kalafiorem w ramach zmasowanej akcji GMO.



Lembot to:

a) Kenijska łódź podwodna wysyłana na zwiady na ugandyjskie akweny.

b) Duże zwierzę garbne zwane „statkiem pustyni”.

c) Mołdawskie narzędzie do mielenia zbóż jarych i ozimych.


Helikoptet to:


a) Praski chór, w którym swoją karierę zaczynała Helena Vondraczkowa.

b) Obiekt latający w z wielkim śmigłem u góry.

c) Jadowita bakteria powodująca zajady.


Najgorsze jest to, że tak nam się podobają te nowe słowa, że nie prostujemy, a wręcz podłapujemy i używamy. Jagienka do dzisiaj śpiewa o jeżyku, który ma kolce „na rzgbiecie”. Co z nas za rodzice?


piątek, 26 lipca 2019

Myśl techniczna

Jagienka odkrywa możliwości nowego auta dużo szybciej niż rodzice:

- Tata, a tym guzikiem można to okno podniżyć.

Podniżanie okien to jak pociąg z Moskwy do Władywostoku i jednocześnie z Władywostoku do Moskwy. Balszaja technika, job jego mać...


"They'll learn much more than we've ever known" - koniec cytatu.
 (a zdjęcie oczywiście ciocia Ania Marendziak)

czwartek, 18 lipca 2019

Wysoka półka

Dwuletnia Hanka wspina się na wyżyny. A czasami na stołki, w oczywistym celu sięgania, gdzie wzrok nie sięga tudzież łamania, czego rozum nie złamie:
- Jestem górze. Jak Paweł.
- Jaki Paweł? - rozpracowanie tej zagadki zajęło nam chwilę. A potem zalała nas rodzicielska duma.
Pytanie dla uważnego czytelnika – jaki Paweł? Podpowiedź: „czytelnik” to słowo klucz...


Jagna nie bawi się zagadki literackie. Ale zawsze wie, gdzie jest obiektyw. (zdj. ciocia Ania Marendziak)

wtorek, 9 lipca 2019

Mordo-klejki

Zgłaszanie najmłodszej córki w USC przynosi, oprócz wymiernych korzyści (w odpowiedniej rubryce zaznaczyłem „z powodu świadczeń socjalnych”), także wiele radości. Zwłaszcza jak się zgłasza z Jagienką. Jagienka posiada asertywność 12 w skali do 7 oraz lekki niedosłuch, już wyleczony, ale czasem dający znać o sobie, jak każdemu.
- Tata, czemu tu się tak cicho mówi?
- Bo urząd jest świątynią biurokracji.
- Co?
- I pani się może pomylić i wpisać Malina zamiast Maryna. Albo Marynata.

Tata jest od wyjaśniania zaciemnień rzeczywistości. Ale czasami sam potrzebuje iluminacji, mile zaskoczony szybkim załatwieniem sprawy. Tylko Jagienka nie wychwyciła fragmentu rozmowy, skacząc po krzesłach USC w Zgorzelcu. Szybkość załatwiania sprawy jest wartością względną.

- Tata, jakie dzieci kiedyś długo MORDOWALI?!!! - córka ma w sobie ciekawość tropiciela zbrodni przeciw ludzkości. Miła pani urzędniczka spieszy ze sprostowaniem:

- Meldowali! Meldowali!
Aby nie robić skandalu, druga pani urzędniczka przyniosła krówki w celu zatkania ust prowokatorki. Nie da się uniknąć słodyczy w dzisiejszym świecie.


Tymczasem siostry się wąchają.

piątek, 28 czerwca 2019

Słownik Hahankowy ciąg dalszy

Maming to:

a) Holenderski malarz sądów, w tym ostatecznych.

b) Długoszyi krewetkowy skrytożerca spacerujący w płytkiej wodzie bez kaloszy.

c) Genderowa odmiana ojca.


Kolam to:

a) Część nogi lamy.

b) Miniaturowy wampir denerwujący jak mało kto.

c) Silnie umięśniony bohater opowiadań fantasy.


Lesion to

a) Lekcja języka angielskiego.

b) Urządzenie służące do komunikacji, dawniej we wsi tylko u sołtysa.

c) Słowiański demon silnie puszczański.


Dla ułatwienia dodam, że jeszcze do niedawna makaron w ustach Hanki to był „bladok” (prawdopodobnie z powodów kolorystycznych, o których z kobietami nie rozmawiam z zasady, aby uniknąć kwasów)


czwartek, 27 czerwca 2019

Sen, chaos i owoc Grzecha

Pokrętna logika dziecięcych działań potwierdza teorię o tym, że Chaos jest dużo lepiej zorganizowany niż jakikolwiek system. Na przykład Hanka wychodząc z jeziora zawsze zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do wody spłukać piasek, po czym, tradycyjnie zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do jeziora przyciągana wizją czystych rąk, ale piasek też z jakichś powodów jest pociągający. Wkółko Maciej zaciera ręce, Chaos rządzi.
A po długim i wyczerpującym dniu nadchodzi czas na sen. Kładziemy się, czytamy, robimy teatrzyk cieni, wreszcie Tata pokazuje, jak się śpi, skupiając się głównie na świetnie aktorsko ogranym efekcie zamkniętych oczu – z nadzieją oczywiście, że, parafrazując:„dał nam przykład Bonaparte”, zwycięży.
Co jakiś czas Tata podnosi powieki i widzi dwa błękity wpatrzone w ojca bezgranicznie. Aż do całkowitego uśpienia rodziciela. A potem to już hulaj dusza, Chaos i inne wyrazy. Ale Tata o tym nic nie wie, bo śpi.
Za to rano… No, rano można się przebierać. Ostatnio Hanka założyła czapkę z daszkiem do tyłu, w dobrym stylu lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia i tańczyła na stole do disney’owskich hitów. Mama z Tatą cieszyli się jak rodzice.
- Jesteś ziomalina? - spytał Tata, naśladując gwarę młodzieżową (sprzed 35 lat, ale zawsze).
- Malina, tak.
Po owocach ich poznacie.


Hanka w obiektywie Jagienki

środa, 26 czerwca 2019

Króliczek i playboy (a nawet odwrotnie)

Jagienka zna zasady ogólnej obsługi faceta oraz jak wzbudzić twórczy niepokój we wspomnianym. Nawet, jeżeli facet ma sześć lat i jest kolegą z przedszkola:

- Nie chcę, żeby mnie gonił, więc mu uciekam.

Nie o to chodzi, żeby zwiać króliczkowi, ale żeby nas widział i o nas mówił. Na przykład z kolegami.

wtorek, 18 czerwca 2019

Niebo dla gada

Jagienka specjalizuje się w zadawaniu pytań, o których nie śniło się najbardziej zaspanym filozofom ani szczerze wątpiącym teologom wielu wiar.

- Tata, a dinozaury są w niebie?

Te pytania padają najczęściej w drodze do przedszkola, powodując zawirowania w komórkach szarych i w torze jazdy auta. Teorie przelatują przez głowę w tempie zawrotnym, zawracając od czasu do czasu i samokrytycznie poddając się szybkiej acz jednoczesnej analizie i syntezie. Według wiarygodnych obliczeń niektórych specjalistów Ziemia została stworzona w roku 4004 p.n.e. Dinozaury sprzed 280 milionów lat to zapewne jakiś żart, niejaki Bóg jeszcze wtedy raczej nie pracował. Z drugiej strony jeżeli, według księgi Koheleta „ Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością” (Koh 3,19). Więc czemu dinozaury nie miałyby być w niebie. A niebo już było jak były dinozaury???
Odpowiedź zahacza o eschatologię, czyli naukę o rzeczach ostatecznych. Ostatecznie, nie mając pojęcia, jak ugryźć temat, przechodzę w nadprzestrzeń i wbijam się z impetem w modne trendy:
- Tylko te roślinożerne. Bo one nikogo nie zabiły. Chyba, że przypadkiem albo w obronie własnej.
Jagienka wie, że pytania są ważniejsze od odpowiedzi. Za to ją lubię. I za to przytaknięcie potwierdzające odbiór odpowiedzi:
- Aha.


Pytajcie, a będzie wam odpowiedziane. 

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Słownik Hahankowy

Słownik Hahankowy w formie quizu:

Brundy to:

a) Skrót od „Brunhildy” - potoczne wśród nordyckich bogów określenie Walkirii.

b) Nieczysty.

c) Tradycyjny posiłek łączący w sobie śniadanie, obiad i deser.


Bula i Dolek to:

a) Bardzo mało znani bohaterowie bhutańskiej dobranocki.

b) Dwa popularne warzywa, z których po jednym się płacze, a drugie jest czerwonym owocem.

c) Bardzo mało znani bohaterowie sulikowskiego półświatka.


Emlo to:

a) Węgierska firma produkująca paprykowe opakowania do gulaszów.

b) Bohater „Ulicy Sezamkowej”.

c) Belgijski potentat na rynku szczoteczek do zębów.


Psiuty Mok to:

a) Folklorystyczna impreza w Miejskim Ośrodku Kultury.

b) Uszkodzona pamiątka z Wawelu.

c) Kurdyjski bojownik o prawa Lapończyków.


Odpowiedzi w formie obrazkowej można przesyłać na adres!





poniedziałek, 6 maja 2019

sobota, 20 kwietnia 2019

Supermarketyzacja

Kasa w Lidlu. Oczywiście mógłbym napisać: „kasa w jednym z popularnych supermarketów” albo wspomnieć coś o sobocie do znanej warszawskiej melodii. Ale nazwa jest kluczowa, bo Jagienka obserwując pracę kasjerki rzuca tubalnym teatralnym szeptem, wzmocnionym przez akustyczne właściwości doniczek plastikowych po 9.99 zł w promocji do wyczerpania zapasów:
- Chciałabym pracować w „Biedronce”.
Pani kasjerka uśmiecha się z rozmarzeniem, klienci patrzą na swoje zakupy, licząc w pamięci. Kurtyna otwiera się na boki jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
To i tak nie ma nic do rzeczy, bo kurtyna jest przezroczysta.


Wszystko marność. Uczymy się tego paląc dzieła rąk i umysłów. To ostatnio popularne. 

niedziela, 31 marca 2019

Mlel

Ogród wiosną jest pełen potworów. I nie chodzi o to, że wypuściliśmy dzieci na świeże powietrze. Nie do końca w każdym razie. Dzieci odkrywają, śmieszą, tumanią, przestraszają. Często się. Hankę na ten przykład przestraszył trzmiel, który dzięki temu, że ma kożuszek, może zacząć swoje prace kwiatowe wcześniej niż lekko odziane pszczoły.
- To był trzmiel – tłumaczę dziecku, które upiera się, że to „duża mufa”.
- Mlel – Hanka w końcu przyjmuje do wiadomości.
Mlel jest inspirujący. Mlel się kojarzy. Zośka zbiera urywki koncepcji w całość i tworzy domowy bestiariusz.

Zośka z Jagną w ogóle tworzą. W 3D. Dekoracje do dowolnej bajki z księżniczką albo królewiczem udostępnimy. Ziarnko grochu możemy dorzucić w promocji.



Uważajcie na mlele! 


środa, 6 marca 2019

Summa Summarum

Urodziny w obrębie galerii handlowej niosą ze sobą szereg niebezpieczeństw wszelkiego autoramentu. Starszy pan ochroniarz zatrudniony w dużym sklepie odzieżowym (chyba znanej marki, ale się nie znam) był w szoku widząc bandę dzieci atakującą stoiska działu dziecięcego. Za to mu raczej nie płacą na zasłużonej emeryturze w ciepłej atmosferze. Na szczęście z pomocą reagujących z delikatnym opóźnieniem rodziców przetrwał szturm.
Jagienka też brała udział w tym rekonesansie. A potem, z całkowitą pewnością siebie i niefrasobliwością godną Kleopatry szykującej się do kąpieli w oślim mleku skierowała pytanie do osobistego ojca, w tym momencie traktowanego jak minister skarbu:
- Tata, masz sześćdziesiąt złotych?
- Mam – uśmiechnąłem się z zadowoleniem wywołanym posiadaniem takiej sumy.
- To daj – nadstawiona ręka nie przewidywała żadnych oporów ze strony rodzica.
- ? - tyle tylko potrafiłem powiedzieć rażony zaskoczeniem. I to nagłym.
- No daj – ponaglenie wyrażało pewność uzyskania żądanej sumy bez problemów, kłód pod nogi i źdźbeł w oku bliźniego.
- Ale po co? - wykrztusiłem wreszcie.
- Bo chcę sobie coś kupić.
Tak, szczerze mówiąc, podejrzewałem.
Potem była długa i ciężka rozmowa o kupowaniu, kapitalizmie, stawce za godzinę i innych okolicznych tematach. Ciężka nie tylko w kontekście grożącego strajku nauczycieli. Jagienka oczywiście się obraziła. A rodzice stwierdzili, że legendarny już w Zgorzelcu pan sugerujący przechodniom donację wysokości 50 groszy powinien zastrajkować i podwyższyć sumę, podawaną lekko bełkotliwie, acz jednakowoż dostatecznie wyraźnie:
- 60 złotych, 60 złotych.


Podobno pięknu należy pomóc. Ewentualnie zabezpieczyć. Na wszelki wypadek robimy zawsze dwie fotografie.

poniedziałek, 4 marca 2019

Quiz językowy dla 1,5 latków

Quiz językowy dla 1,5 latków

Według małej Hanki jajok to:

1) Beskidzka potrawa z baranich jąder.

2) Mały gryzoń głównie wielkanocny.

3) Samiec jajka.


Według małej Hanki punta i pinta to:

1) Okręty Kolumba.

2) Części ciała małej dziewczynki.

3) Miary pojemności płynów w południowych stanach USA.


Według małej Hanki lembod to:

1) Ciut wymemłany chleb elfów znany z „Władcy Pierścieni”.

2) Duży ssak garbny (ilość garbów zależnie od gatunku).

3) Szwedzki naukowiec znany z klasyfikacji gatunków małż.

Podpowiadam, że według ciut większej niż Hanka Jagienki chrupnik to pyszna zupa.


czwartek, 28 lutego 2019

Mił-Ość

Kobiety... Po czesku: żeny... „Puch marny” – jak mawiał poeta. „Nedobre perze” - jak brawurowo przetłumaczył to jego czeski kolega. Mogę tylko powiedzieć jedno: ech! (po czesku: och!).
Na śniadanie oddałem żonie dwie piętki z chleba od Pływacza. Kto wie, co to za chleb i co to znaczy oddać zeń piętki, ten zrozumie moc poświęcenia. Dwie piętki! Jedną starą, ale wybitnie wypieczoną i dodatkowo podgrzaną w tosterze. Drugą świeżutką, prosto z piekarni. Obie chrupiące jak chrupki. Posmarowałem masłem krowim, 82% tłuszczu. Obficie. Pokroiłem ser ementaler, otworzyłem słoik swojskich ogórków kiszonych. Zrobiłem czarną herbatę z własnoręcznie zbieranymi latem liśćmi malin, imbirem, goździkiem i zielem angielskim. Ciepły trunek zaprawiłem domowym sokiem z winogron.
A żona, jakby oderwana od wonnej rzeczywistości, mruknęła, bynajmniej nie zalotnie:
- Daj mi jakiś znak, że mnie kochasz może?
Po czesku świeży chleb to cerstvy chleb. Nie rozumiecie związku?
Ja też nie.

piątek, 22 lutego 2019

Słowa słowa słowa

Słowa mogą ranić. Słowa mogą zabijać. Są słowa, których nie da się pokonać. Są słowa, których nie napisałby Szekspir i nie wypowiedział Hamlet.
A Tata musi…
Ze spuszczoną głową, powoli, po całym dniu pracy polegającej na ruszaniu mózgiem połączonym z giętkim językiem przychodzi czas czytania bajki na dobranoc. I wtedy pojawia się słowo - morderca.
„Baśnie i legendy stu krajów” - jedna z książek – źródeł dla mojego zawodowego bajkoopowiadactwa. Tamże historia trzech birmańskich rycerzy. I słowo. Dykcyjnie nie do przejścia w stanie wskazującym na przepracowanie. Poddałem się i zasnąłem. A słowo wybrzmiewało, śmiało się ze mnie pełnymi drwiny sylabami, szczerząc zebrane do kupy głoski:
- Oświadczmy. Oświadczmy!
Oświadczam, że przegrałem.

czwartek, 21 lutego 2019

Sacrum i profanum

Religia nie jest łatwym tematem w naszej rodzinie, w której mieszają się tradycje religii poli- i monoteistycznych tudzież nieumiarkowany szamanizm. 
- Zrobię znak krzyża z makaronu, żeby się pomodlić – Jagienka przy obiedzie skłania się ku chrześcijaństwu.
- Módl się do makaronu – radzi Tata, zawodowy abnegat.
- Ale to pójdzie do nieba! - oburza się Jagienka.
- Chyba do brzucha – stwierdza Zosia między zębami. Cóż, dla jej siostry świętość ciała jest dogmatem:
- Ale mój brzuch to niebo!
Podejrzewam, że każdy kotlet to przyzna.


Trójca mocno nieświęta.

piątek, 15 lutego 2019

Idealny prawie świat

Zachodzące słońce muska zewnętrzne parapety, w salonie delikatnie potrzaskuje ogień w żeliwnej absolutnie wegańskiej kozie. Na kolację pieczone ziemniaczki, buraczki i kapusta kiszona. Wszystko bardziej niż mniej swojskie.
Czekamy z Hanką na resztę rodziny. Są.
Na dzień dobry wieczór dziewczyny informują o repertuarze DJ’a na zabawie w szkole muzycznej. Z obszernymi cytatami. Okazuje się, że zapisanie do elitarnej szkoły, która ma zanurzać młode umysły w różnych Bachach i Szopenach skutkuje utrwalaniem najbardziej popularnych hitów urągających poezji śpiewanej czy nawet zwykłemu popowi. Innymi słowy: nie ma ucieczki przed diskiem polem, nawet w obszary teoretycznie chronione.
Dziwny jest ten świat, jak śpiewała Helena Vondraczkowa.
Żeby oczyścić zatoki przyuszne puszczamy „You can’t hurry love” Phila Collinsa. Ambitne i taneczne. Da się, jakby ktoś pytał.
Wieczorem Jagienka rozmarza się:
- Wiesz, jak jest najlepiej? Jak oglądamy sobie bajkę i jemy popcorn przy bajce. I jeszcze pijemy sok. I wiecie, co jeszcze?
- Co jeszcze? - podchwytujemy tę wizję, chcąc spłukać wciąż przynucany kwaśny smak skocznych rymów polskich poetów muzyki bardzo popularnej.
- I jeszcze jesteśmy w piżamach.
Jagienka ma swój słabo ukrywany cel. Ale świat, jak się okazuje, nie jest idealny:
- Już późno. Dziś nie będzie bajki. Spać. Tata wam poczyta.
Rodzice to nudziarze. Zawsze tak myślałem. I to się potwierdza.


Ale są piękne momenty, ustalmy.

czwartek, 14 lutego 2019

Pies człowieka

Jagienka zachwyca się światem z odpowiednią dozą zdziwienia tymże:
- O, jaki ładny piesek! A gdzie on ma człowieka?
Pieskowi człowiek się należy jak darowanemu koniowi garnek.

poniedziałek, 11 lutego 2019

Sportlaski

To zwykle zaczyna się od niewinnych rozmów w samochodzie:
- Zosia, masz rzeczy na w-f? - luźne rozmowy, tematy prawie codzienne (chociaż Zosia ma w-f niestety tylko raz w tygodniu, nie licząc basenu).
- Mam – Zosia jest zwięzła i konkretna. Za to Jagienka, jeżeli państwo pozwolą, chętnie państwu łapę poda i włączy się do każdej dyskusji:
- A co to jest w-f?
- Wychowanie fizyczne. Sport – Tata wychodzi z założenia, że trzeba mówić prawdę, choćby nie wiem jak niemiłą.
- A my to mamy w przedszkolu? - Jagienka lubi drążyć.
- Nie wiem, macie jakąś gimnastykę?
- A nie… Nasze panie to laski, one się na sporcie nie znają.
No tak. Zapomniałem już, jak to jest z laskami. Obawiam się, że niedługo sobie przypomnę.


Jeden z moich ulubionych sportów ekstremalnych to żulowanie na lotnisku. Przywraca wspomnienia z młodości.

środa, 6 lutego 2019

Lingwistyczne perpetuum mobile

Zapewne nie pierwsi wpadliśmy w to chomikowe kółko:
- Tata, a co to znaczy: „I don’t know”?
- Ich weiss nicht – Tata próbuje odsunąć nieuchronne popisując się swoją wielojęzyczną wiedzą o niewiedzy.
- Co?!
- No se!
- Co to znaczy?!
- Nie znaju!
- Ale co?!
- Je ne sais pas!
- Tata, ale co to znaczy?!
- Ne wim.
- Nie wiesz?
- Wiem: nie wiem – w powietrzu zapachniało Sokratesem. Są takie momenty.
- Ale… - są też takie momenty, że nawet moje dzieci się poddają.
Rzadko. Ale też językowy szach i mat to rzadkość.


Zosia i Jagienka protestują przeciw wstrzymaniu budowy wieży Babel.

wtorek, 5 lutego 2019

Życzenie śmierci

Z rozkoszną powagą obserwowałem przerażone twarze Brytyjczyków i innych angielskojęzycznych turystów (czyli w sumie prawie wszystkich) patrzących na Hankę, która słodkim lub mniej słodkim głosikiem domagała się.
Czego się domagała, to akurat mało ważne. Tutaj ważny był przekaz werbalny.
„Dzicy ludzie” - myśleli pewnie - „Barbarzyńcy ze Wschodu, gotowi mordować dla smoczka, ciasteczka, banana albo mandarynki. I to od najmłodszych lat”
Tymczasem Hanka domagała się. W powietrze leciało jedno słowo, powtarzane z uczuciem i decybelami. Brytyjskie matki zatykały dzieciom uszy.
Jedno słowo, śmiertelnie poważnie:
- Daj! Daj! Daj!
Po angielsku: die!


Hania ćwiczy do roli w "Słonecznym Patrolu"



poniedziałek, 4 lutego 2019

Zwycięski patriotyzm

Jako, że nie mamy telewizora, dzieci mamy lekko telewizyjnie upośledzone, choć to się nie odbija tak bardzo na stosunkach interpersonalnych, jak się obawialiśmy. Nie ma rówieśniczego ostracyzmu z powodu nie obejrzenia ostatniego odcinka serialu. I całe szczęście. W ramach odmiany w niedzielę wnuczki oglądały z Dziadkiem skoki narciarskie. Były emocje, Stoch wygrał, Polacy w czołówce. W drodze powrotnej od Dziadków Zosia zagaja w ramach nowych doświadczeń:
- Polacy są dobrzy w skokach narciarskich, prawda?
- Dobrzy, bardzo dobrzy – rodzice odpowiadają zgodnie z najlepszą wiedzą.
- I w siatkówkę też? – w sensie oglądania zdarzeń sportowych jesteśmy ogólnie rodzinnie ciut upośledzeni, więc trzeba co jakiś czas ugruntować wiedzę lub choć podejrzenia.
- Mistrzowie świata – odpowiadamy z dumą. Rodzice są od tego, żeby wiedzieć. Albo choć przypuszczać.
- A w piłkę nożną nie? - Zosia pozyskuje wiedzę ze szczątków informacji stąd i zowąd.
- Nie. Bardzo nie.
Jagienka przysłuchuje się rozmowie i wtrąca rezolutnie:
- Polacy zawsze wygrywają.
I to się nazywa niewinny patriotyzm.
Niech to trwa. Teorię chwalebnych porażek i dumy z honorowych klęsk dzieci przyswoją z mlekiem systemu już niebawem.


Jeżeli chodzi o sport, to wolimy czynnie niż biernie.

czwartek, 24 stycznia 2019

Wpływ na człowieka

Zapamiętane z legendarnej książki Roberta Cialdiniego „Wywieranie wpływu na ludzi” (swoją drogą teraz też niepostrzeżenie i delikatnie sugeruję/polecam); jeżeli uzasadnimy naszą tezę, mamy większe szanse na akceptację. Jagienka nie czytała, a stosuje:
- Mama, ja nie jestem głodna bo jestem najedzona!
Logika, psychologia, perswazja, moc.

wtorek, 22 stycznia 2019

Waga wieku

Wiadomości w radiu samochodowym są najlepiej przyswajalne w naszej sytuacji Wiecznego Harmidru Oddziecęcego (w skrócie WHO – przypadek? Ha!). Tym razem mocno przerzedzona przez wrażliwy na swoim punkcie reżimek Trójka, której i tak nie możemy przestać słuchać, informuje, że zmarł najstarszy mężczyzna świata, Japończyk. Miał 113 lat. Dzieci słuchają z zainteresowaniem. Jagienka ma nawet pytania, daleko idące zresztą:
- A ile ważył ten pan?
Jestem pewien, że jest związek między wagą a wiekiem. Tylko kto mi powie, jaka jest złota proporcja?
- Niestety nie wiem, córeczko.
Umieramy wcześnie z niewiedzy. Albo ze śmiechu. Ale to dobra śmierć.


Jagna waży niewiele. Łatwiej ją żywić niż ubierać. Albo odwrotnie, zależy jak na rzecz spojrzeć.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Kiedy ślub?

Tata Trzech Córek (w skrócie TTC) ma nerwy jak postronki, niebezpieczeństwa czyhają zewsząd. Zwłaszcza, że Jagienka odznacza się kochliwością 12 w skali do 7. Kandydaci zmieniają się jak w kalejdoskopie. Pytania oscylują w wokół tematu. Często z takiego nienacka, że inni kierowcy w drodze do przedszkola mają szczęście, że nie mam zrywnego auta:
- Tata, a kiedy ja będę miała ślub, w grudniu?! - jeżeli w głosie Jagienki jest jakieś powątpiewanie, to tylko w kwestii grudnia.
- Zaraz, zaraz – TTC studzi emocje, mimo że na dworze minus 6 – Najpierw musisz mieć narzeczonego.
- A ty też tak miałeś? - podejrzliwość w stosunku do Taty to druga cecha Jagienki. Tę cenię bardziej, z różnych przyczyn. M.in. dlatego, że świadczy o inteligencji.
- Dokładnie tak – potwierdzam – Tyle, że zupełnie odwrotnie.
- Aha.
Za oknem mroźny styczniowy poranek jak najęty bieli drzewa, krzewy i obiekty przyrody nieożywionej tudzież architekturę.
- A po zimie jest co?
- Wiosna córeczko.
- To ja będę królową Wiosny.
Wygląda na to, że Jagienka ma kwalifikacje.


Królowa Wiosny zawsze wie, gdzie jest obiektyw fotografa. Nawet zimą.

piątek, 18 stycznia 2019

Położenie

Wyprawa na pizzę to wyprawa. Na pizzę. Ale jak już dotrzemy, to może się zdarzyć, że mamy dużo miejsca, możemy się rozłożyć na kanapie w rogu i rozkoszować się kulinarnie i możliwością nie muszenia udzielania się przy produkcji tudzież postprodukcji zwanej myciem, ostatnio zredukowanej do wrzucenia do zmywarki.
Dziewczyny lubią tę kanapę. Daje dużo możliwości.
- Zosia jest położona jak kobieta – zauważa Jagienka, wskazując na siostrę, wyłożoną jak na rzymskiej uczcie.
Tu nasuwają się pytania: po pierwsze - jak się kładzie kobiety? Po drugie – przez kogo jest położona? Po trzecie – dlaczego córka, pewnie podświadomie, użyła strony biernej? I po czwarte – co na to feministki?
W sumie pytanie jest bardzo na rzeczy – jakie jest położenie współczesnej kobiety?

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Czarny czardasz

Szaleństwo muzyczne w niedzielny wieczór sięga zenitu gdy Zośka sięga po skrzypce a Jagna po mikrofon zrobiony ze skakanki. Gramy! „Czarny czardasz” zagina przestrzenie i czasowi też nie odpuszcza.
Tata mało samokrytycznie stwierdza po występie:
- Niezły czad. Może gdzieś z tym wystąpimy?
Jagna od razu skupia się na meritum:
- Ale jak się ubierzemy?
Czuję, że to ona zrobi tak zwaną karierę.


Się gra, się ma - jak mawiają w branży.