sobota, 13 czerwca 2020

Homo ludensik

Nauka to klucz do potęgi, zabawa to zabawa. Ale w co się bawić? Jagienka ma propozycję:
- Zosia, pobawimy się w pracę?
No, taką pracę to ja rozumiem!


Maryna już wie, że o taką pracę niełatwo. 

poniedziałek, 30 marca 2020

Muzyka czasów minionych

Historia jest krótka, ale rozwojowa – jak Hania. Hania jest głośno. Tata ma inną koncepcję rozwoju:
- Hania, cichutko.
Hania ma ripostę pod ręką:
- Cichutko to ja już byłam.
Głośny aplauz.



Jednakowoż nie za głośny, żeby nie spłoszyć koni.




wtorek, 10 marca 2020

Insygnia królewskie

Muszę się do czegoś przyznać: lubimy słuchać „Króla Bula”. Jan Kobuszewski w roli głównej śmieszy, tumani, przestrasza. Ale głównie śmieszy. I czasami edukuje, pośrednio, wprowadzając w środowisko słowa i zwroty do wyjaśnienia.
- Tata, co to są insygnia królewskie? - Tata lubi takie pytania, bo wtedy może popisać się wiedzą albo fantazją. Czasami jednym i drugim. Albo męczyć się ze znalezieniem synonimu słowa „insygnia”. Ale jako, że Zosia czeka, Tata przechodzi do konkretu:
- Insygnia królewskie to berło, korona…
W tym momencie wkracza Hania z całą mocą dwu-i-półrocznej charyzmy, naładowana po uszy przekazem medialnym z pewnością siebie godną religijnego przywódcy wykrzykuje uroczo zmiękczając poszczególne wyrazy:

- To jest korona wirusa!

Jakby ktoś miał wątpliwości.


Skorupki za młodu nasiąkają jak te gąbki.

sobota, 25 stycznia 2020

Siatka pełna nicości

Hania z pustą siatką na zakupy w ręku (uwaga, promocja ekologicznego stylu życia: siatką uszytą specjalnie do warzyw i owoców, wielokrotnego użytku!) snuje filozoficzno-lingwistyczne dywagacje:

- Tata, a co tu nie ma?

Język polski w swojej husarskiej alogiczności pozwala na podwójne zaprzeczenie i śmiało można odpowiedzieć:
- Nic!
Ale to nie jest odpowiedź zadowalająca. Tak zaczyna się zabawa:
- Tu nie ma defibrylatora!
Wzrok Hani mówi jedno: „ale śmieszne, Tata, wiesz?”.


Dzieci wiedzą, co jest śmieszne. Hania zamówiła u Jagienki obraz, na którym miał być kibelek i dupki. No, i to jest śmieszne!

piątek, 10 stycznia 2020

O-wady i zalety

Skorupka za młodu nasiąka literaturą:
- Jaką bajkę ci przeczytać Haniu? - Tata jest w nastroju sportowym, oczekującym wyzwań, świadom, że może go czekać duża ilość powtórzeń.
- O Stefku, co burczy muchy!
Zawsze czułem, że coś mnie w dzieciństwie ominęło. Much nigdy nie burczałem!

czwartek, 9 stycznia 2020

Wiecznie żywy

Program 3 Polskiego Radia gra w naszym domu, coraz bardziej w tle, ale jednak gra. W Salonie Politycznym prowadząca zwraca się do gościa:
- Panie marszałku…
Zosia wyłapuje dwa słowa:
- Panie marszałku? To on jeszcze żyje?
Wychowanie patriotyczne przynosi efekty. Na pozaszkolnych zajęciach z dziećmi (w kontekście cisowego łuku) pytam o najsłynniejszego łucznika w historii.
- Piłsudski?
Pytam też o najbardziej znaną kolędę na świecie:
- „Maszerują strzelcy”?
Listopad na długo pozostaje w świadomości. Jeszcze jedno pytanie kołacze się w przestrzeni:
- A co pił ten Sudski?

środa, 8 stycznia 2020

Stół z porozlewanymi napojami

Toż to sok! Zdrowy, domowy, rozcieńczony wodą i tradycyjnym przypadkiem rozlany przez Hanię po stole. Należy podjąć czynności czyszczące – Hania już wie, że najlepsza jest w tym Mama:
- Mama, chyba trzeba ścierać tę podłogę na stole.
A trzeba wszystkim wiedzieć, że u nas stół jest tak czysty, że można z niego jeść.


Mama, Hania i Tata. Autoportret rodzinny autorstwa Hani.

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Jing-Jang

Spotkania z przyrodą w mieście. Mewy i gawrony biją się o śmieciowe jedzenie, czarno na białym widać, że święta były obfite a natura to odwieczna walka. Kawki dodają trochę odcieni szarości. Patrzymy na to z fascynacją. Jagna jak zwykle pierwsza wyrywa się z komentarzem:
- Jak diabły i anioły.
Poezja zjawia się w najbardziej nieoczekiwanych momentach.


Najważniejsza jest równowaga!

środa, 1 stycznia 2020

Rzeź niewiniątek

Rodzicielstwo to totalny brak prywatności. Tata goli się przed lustrem i pod lustrującym spojrzeniem Jagienki, która dzieli z Tatą nawyk wczesnego wstawania, nawet w nowe roki. Dużo pytań, dużo odpowiedzi, dużo ryzykownych ruchów grdyką, wykład o ostrości żyletki i wreszcie polewanie zdrapanych pryszczy spirytusem salicylowym.
- A po co polewasz tym spirytusem? - pytaniom oczywiście nie ma końca.
- Żeby zabić bakterie.
- A nie zabiłeś ich żyletką?
Dobrze, że nie miałem już ostrza na gardle. Mógłbym posiekać jabłko Adama.
Dodatkowy P.S. jest taki, że Jagienka, mimo ostrzeżeń i wykładu oczywiście dotknęła żyletki i oczywiście się skaleczyła. Cóż, nauka przez zabawę.


Hania nie do końca poznaje ogolonego Tatę. Elementy niepokoju dają poczucie ulotności!