Czego się domagała, to akurat mało ważne. Tutaj ważny był przekaz werbalny.
„Dzicy ludzie” - myśleli pewnie - „Barbarzyńcy ze Wschodu, gotowi mordować dla smoczka, ciasteczka, banana albo mandarynki. I to od najmłodszych lat”
Tymczasem Hanka domagała się. W powietrze leciało jedno słowo, powtarzane z uczuciem i decybelami. Brytyjskie matki zatykały dzieciom uszy.
Jedno słowo, śmiertelnie poważnie:
- Daj! Daj! Daj!
Po angielsku: die!
Hania ćwiczy do roli w "Słonecznym Patrolu"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz