środa, 29 listopada 2017

Życioscenki

Uczymy się savuaje viveru:
- Tata, a jak idzie ludź, to się mówi „cześć”? - Jagienka doprecyzowuje informacje pozyskane z obserwacji.
- Jak się kogoś dobrze zna, to się mówi „cześć”, a jak mniej, to „dzień dobry” - Tata ewidentnie zna się, choć obawia się pytania o granicę „cześć” i „dzień dobry”. Jagienka trawi temat i wyciąga wnioski:
- A jak się kogoś bardzo słabo zna, to „pa pa”?
Można by to bardzo filozoficznie spuentować, nawiązać do relacji międzyludzkich, odwrócić sytuację i wykonać inne sztuczki semantyczne. Ale w międzyczasie dziewczyny płynnie przeszły do zabawy z Mamą w restaurację.
- Ile płacimy?
U Mamy jest dość tanio (szkoda, że w realnym świecie nie ma jak u Mamy...):
- Sześć złotych.
- Dobrze – decyduje Zosia – To Jagienka płaci sześć, a ja złoty.
Generalnie żyje we mnie nadzieja, że dziewczyny poradzą sobie w życiu.


Jak mawiał Faraon Frazes: Przez naukę zabawa. Albo odwrotnie.





poniedziałek, 27 listopada 2017

Wspomieszki

Jagienka w kochliwości swojej (jeszcze) niezmierzonej wspomina naszego niedawnego gościa i rozczarowanie związane z jednej strony z własnym przedwczesnym wyjazdem do przedszkola i z drugiej strony ciut późniejszym, choć równie przedwczesnym odjazdem kolegi kabaretowego stan-dupera (językowych purystów przepraszam, ale mam problem z myślnikami w angielskich rzeczownikach):

- Nie spytałam Mieszka, jaką ma piżamkę!

Trochę się tego dnia minęli, to prawda. Zośka tymczasem rymuje z zamiłowaniem godnym częstochowskiego rapera, gałczyńskiego leśmiana albo nie przymierzając własnego ojca:

Taki Mieszko, mój koleżko
Zbiera grzyby, jest leniwy
Nosi brodę, koszyk nosi
I o kawę się nie prosi

Uczucie, treść, forma, opis postaci. Literatura czy co?


sobota, 25 listopada 2017

Danie na siadanie

Sytuacja stołowa, Jagienka szuka pretekstów:
- Chcę widelec mały! - postawa roszczeniowa kształtuje się samoczynnie, mimo że rodzice próbują zapobiegać:
- To wstań i sobie weź!
- I co, potem mam tak od nowa siadać?!
Fakt. Ile razy można siadać do stołu? 




środa, 22 listopada 2017

Cierpliwość

Zwykle zaczyna się tak po dwudziestu minutach jazdy od domu:
- Kiedy będziemy?
Tym razem jednak Jagienka przeszła rozmowę motywującą z trenerem personalnym zwanym popularnie (choć przestarzale) Mamą. Dlatego zaczęło się dopiero po pół godzinie i w ciut inną nutę:
- Obiecałam, że będę cierpliwa, to jestem. Prawda Mama, że jestem cierpliwa? Jestem, prawda? Mama, powiedz Tacie, że jestem cierpliwa. Tata, Mama powie ci, że jestem cierpliwa, bo obiecałam. Zosia, no! Mówię Mamie, żeby powiedziała Tacie, że jestem cierpliwa. Nie, mówię Tacie, że Mama powiedziała, że jestem cierpliwa. Bo jestem. Jestem, prawda?
Jesteś.






Chłód, mżawka i nauka cierpliwości. Albo: piękna okolica, mało turystów i rodzina w komplecie. Wybór należy do ciebie!

środa, 15 listopada 2017

Wszystkie dzieci są nasze

Sytuacja przedszkolno-edukacyjna. Tak, bywam edukatorem, chodzę z gitarą i gram tu i tam, podśpiewując w językach obcych, licząc, że coś wniknie w te chłonne móżdżki.
W praktyce miejscowej wygląda to tak: wchodzę do sali, zbieram grupę na niemiecki. „Jasiu nie chodzisz przecież!” - Jasiu nie chodzi, ale chyba chciałby, bo zawsze się zgłasza. Tym razem jest też nowy – Borys. Też nie chodzi. Też chciałby.
- On jest z Ukrainy, wie pan! Borys, powiedz: chleb z masłem!
Dzieci nie są okrutne. Dzieci są ciekawskie. I śmieją się. Głośno, szczerze i okrutnie. A Borys płacze. Oj, Borys już w przedszkolu ma niezłą szkołę. Rodzice przyjechali za chlebem, wrzucili siebie i Borysa na głęboką wodę i teraz dziecko chowa się za mną i szlocha. Przytulanie dzieci to sprawa dość kontrowersyjna, chociaż Borys ma potrzebę ewidentną jak łzy w oczach.
Arabów też spotykam na swoich zajęciach, tym razem zagranicznych. Bawi mnie niezmiernie przygotowywanie programu na Boże Narodzenie z małymi Syryjczykami w rolach aniołków. Taki malutki ekumenizm – człowiek wielce wątpiący robi nieomal katolicki program świąteczny dla głównie ewangelików z muzułmanami w rolach.
Czasami zastanawiam się, czy nasi dzielni patrioci nienawidzą też dzieci, bo są śniade albo z Ukrainy.
P.S. A mały Franek w Bad Muskau, gdzie opowiadam bajki po polsku w ramach międzynarodowego projektu, w listopadzie odezwał się w przedszkolu po raz pierwszy od września. Odezwał się do pana od bajek, który mówi w tym samym języku, co on. Rodzice wysłali go do niemieckiego przedszkola, żeby chłonął język, bo to się opłaci, żeby nie powiedzieć: przyda. Warto znać takie „nicht schiessen”, bo nie wiadomo, kiedy Niemcy są przed wojną… E tam, Niemcy nie są tacy źli – rozważają przyjęcie tak zwanego ze staropolska „Nejtiv spikera” na zajęcia w języku polskim, żeby Franek nie siedział sam i nie cierpiał. Ale rodzice chcieli, żeby on po niemiecku przecież… W końcu się nauczy, ale spustoszenia w psychice mogą być nieodwracalne, nie żebym się na tym znał.

Krea-Tura

Zośka w nastroju hip-hopackim rymuje ile wlezie:
- Jestem taka pokraka i lubię krakowiaka, jestem do niczego i lubię klocki lego.
Tata stwierdza autorytatywnie, że tekst można sprzedać poważnym piosenkarzom, którzy będą wyrażać przezeń swoje problemy z samoakceptacją i jednoczesną ochotę do luzackiego młodzieżowego imprezowania. Potem Zośka idzie w marketingi i wymyśla kolejną serię pluszaków dla znanej sieci marketów: Narzędziaki. W tym zestawie Młotek Mariusz, Piła Patrycja, Gwóźdź Gwidon i Kosa Kasia. Niniejszym rezerwujemy rodzinnego kopyrajta!
Młodzi rosną na robocie. Tymczasem Jagienka zafascynowana krótkim błyskiem „Thrillera” Malkeja Dżeksona – sprytny jutiub automatycznie załączył pełną wersję teledysku po serii paru nieszkodliwych dla oka i psychiki, na szczęście Tata zdążył własną piersią zasłonić potwora, w którego rzeczony Malkej się zmienił – chce się przebierać w różne straszne postaci. Pytanie jest konkretne:
- Tata, a masz zęby bambira?
Bambir Drakula sprawił, że teraz bambiry są wszędzie.

poniedziałek, 6 listopada 2017

Stanisław Dziwisz

W ciągle ulubionym radiu (mimo potężnych strat w ludziach i polocie) gra Stevie Wonder. Zachwycamy się z Zośką kunsztem wokalnym i harmonijkowym. Uświadamiam dziecko w temacie artysty o tyle, ile sam się wyznaję:
- Stevie Wonder pisze fajne piosenki. I jest niewidomy.
Zośka jest logiczna jak żelazo i żelazna jak logika:
- Jak jest niewidomy, to jak on pisze?
Isn’t she lovely?

czwartek, 2 listopada 2017

Kombinaturalność

Jagienka na imprezie w Kromalowie z ostrymi objawami braku ciasteczek w organizmie:
- Mogę ciasteczko?! - Jagienka potrafi powtórzyć takie zdanie 57 razy. To maksymalna ilość powtórzeń potrzebna do zmiękczenia najtwardszej woli rodzicielskiej (na przeciętnych dziadków wystarczy 3 razy). Rodzice w sytuacji scenicznej próbują skupić się na wykonywanej pracy artysty i jednocześnie pozbyć się łasucha. Są skłonni do daleko idących ustępstw:
- Jak sobie wykombinujesz ciasteczko, to możesz je zjeść – podpowiada Mama.
- A co to jest kombinowanie?
Niedługo odkryje, że mówi prozą.


Fakt faktem, że dzięki naturalnej osmozie sprawy opieki nad dziećmi są w Kromalowie rzeczą samoregulującą.

środa, 1 listopada 2017

E-tata

Hanka mówi. Po czterech i pół miesiąca życia na powierzchni mówi: e-tata. A dokładniej: e-tatatatatatatatata. Prawdopodobnie chodzi o podkreślenie wirtualności roli ojca we współczesnym społeczeństwie, a konkretnie o to, że ojciec dużo czasu spędza w Matrixie.
Gwoli obowiązku sprawozdawczego: Zosia, po sześciu i prawie pół roku życia na powierzchni dziś po raz pierwszy czytała Jagnie bajkę w ramach literackiego poranka. Ojciec może coraz głębiej zanurzyć się w światy alternatywne. No bo co ma robić mężczyzna prosty w swym skomplikowaniu, który ma cztery kobiety w domu?


Hahanka jest dzieckiem bardzo terapeutycznym, jeśli ktoś lubi bejbi-terapię, to zapraszamy.



Życie rodzinne

Leniwy wieczór otwierający ciemną porę roku. Sytuacja kuchenno-salonowa, siedzimy jak te helowinne dziady, jemy, pijemy, łasujemy, rysujemy a nawet rozmawiamy. Zośka dzieli się swoimi wrażeniami z przedszkolnej wizyty na cmentarzu:
- Widzieliśmy tam przewróconego toi-toia – fakt, to rzadki widok, zwłaszcza na cmentarzu. Ale Zośka dodatkowo wyciąga wnioski – I teraz muszą sikać na leżąco.
Wesołość ogrzewa dusze i ciała. Jagna podchodzi do lodówki, patrzy na dzieła Cioci Marendziak i zaczyna nucić do melodii Paula Simona: „Helo Magnes my old friend, I’ve come to talk to you again”.
Życie rodzinne osiąga pełnię.


Można zwariować? Można!