niedziela, 31 stycznia 2016

Plusplusquamimperfectum


Na ekranie w związku z klimatami frakowo-muszkowymi "Hallo Szpicbródka czyli ostatni występ króla kasiarzy" - Fronczewski i Kownacka w miłosnym pas, Kwiatkowska z roztańczonymi nogami i Kobuszewski jako tajniak. A w teatrze "Czerwony Młyn" jako krawiec niejaki Salomonowicz, który bardzo przypomina nam Sebka. Zosia po krótkim rzucie okiem przychyla się do opinii:
- Sebek jak był stary.
W gramatyce polskiej to rzadkie zastosowanie "absolutnie nie istniejącego przeszłego czasu teraźniejszego dokonanego w przeszłości".  

piątek, 29 stycznia 2016

Wyższa gramatyka

Tata w desperacko-romantycznym porywie postanawia przypomnieć sobie chwalebną przeszłość i podciąga się na drążku oświetlając Mamę i resztę rodziny gołą klatą nieprzystającą do standardów depilacji panujących w świecie fashion. Zosia ma jedno pytanie:
- Tata, kiedy będziesz miał mięśnie?
Przychodzi moment, gdy trzeba dziecku wytłumaczyć, co to jest czas przeszły dokonany.

Nie żebym szpanował, że kiedyś miałem, ale kiedyś miałem. I szpanuję.
  

piątek, 22 stycznia 2016

Imię dla kota

Czytanie bajki o kocie Filemonie i jego zblazowanym prawdopodobnie ojcu - zawodowym abnegacie Bonifacym przypomniało o zeszłorocznym kocim holokauście - zginęły koty u obu dziadków, u nas los dopadł Grubego i Stefana. Trzeba to było jakoś ukoić:
- Jak się przeprowadzimy, to sobie jakiegoś kota weźmiemy Zosiu. A jak go nazwiemy?
- Może Mruczek?
- Jak będzie ładnie mruczał, to tak. A jak będzie w łaty, to jak go nazwiemy?
- Włatek.
W dokumentach będzie Włatysław.

wtorek, 19 stycznia 2016

Historia to bajka.

Rozmowa w domu schodzi na pewnego znajomego Tadeusza, który jest w drodze (zarówno znajomość, jak i bycie w drodze wspomnianego Tadeusza są wysoce metaforyczne). Oczywiście rodzice błyskają wyrafinowanym dowcipem słownym, bazując na latach doświadczeń i ogólnym poczuciu błyskotliwej abstrakcji:
- Tadeusz, wajchę przełóż!
Zosia wybucha oczekiwanym śmiechem i dorzuca swoje 2 grosze:
- Tadeusz Kopciuszko!
Ktoś jeszcze śmie narzekać, że świadomość historii narodowej urąga w kraju nad Wisłą? Skoro przedszkolak świadomie przypomina wodza, który śmiałym atakiem mysich kosynierów przeważył losy bitwy pod Racławicami? Naczelnika, który to własnym pantofelkiem zdobył armatę Bartosza Głowackiego? Bohatera Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych, gdzie to decyzja o szaleńczej szarży karet z dyni umożliwiła zwycięstwo w bitwie pod Saratogą?
Nasza historia to bajka a nasza bajka to historia. Warto o tym pamiętać, żeby nie zapomnieć. No.


Ktoś ma inną wizję historii? Proszę skonsultować z naszymi ekspertkami.

niedziela, 17 stycznia 2016

Koń Ugacja

Koniugacja na sankach w wykonaniu Jagienki:
- Ja zjadę. A ty też będziesz zjadać?
Gramatyka języka polskiego ma w sobie pewien paradygmatyczny kanibalizm, nieprawdaż? (Jeżeli ktoś wie, o czym mówię, niech mi powie).

czwartek, 14 stycznia 2016

Odpukiwanie w niemalowane.

Klasyka slapsticku. Jagienka spada jednocześnie z dwóch krzeseł pod stół, po drodze uderza o blat i ląduje z zupełnie nie komediowym płaczem i w pozycji mało klasycznego nocnego telemarka. Należy ustalić pewne fakty:
- Gdzie się uderzyłaś Jagienko?
Jagienka w rzednącej mżawce łez wskazuje na stół.
- Ale w co się uderzyłaś?
- W krzesło!
 W takich wypadkach trzeba mebel przytulić albo wezwać stolarza pierwszego kontaktu.


Niektórzy są po prostu za szybcy - dla starych i dla migawek aparatu.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Homofony

Wyprawa do Izerbejdżanu w poszukiwaniu zimy, białego proszku i ogólnego poślizgu.
- A może spotkamy Jack'a Frost'a? - deklinacja anglosaskich nazwisk to jedna z zabawnych właściwości języka polskiego (acz nie tak zabawna, jak czeska deklinacja wyżej wspomnianych).
- Ale Zosiu, żeby spotkać Jack'a Frost'a, to trzeba w niego wierzyć.
- Jak to, to on ma wieżę?
Homofony to druga zabawna właściwość języka polskiego. Ortografia to trzecia, ale najmniej zabawna z tych trzech.



Wielka wyprawa małej Zosi.

wtorek, 5 stycznia 2016

Chęć radości

 Jagna pełna roszczeń w kwestii artystycznej:
- Chcę malować farbami! Hurra! Chcę!
 Trzeba się cieszyć, z tego, co się chce, a nie z tego, co się ma.

niedziela, 3 stycznia 2016

Oblicza zbrodni

 Jagienka z permanentną premedytacją pod ewidentną inwigilacją dokonuje czynu moralnie wątpliwego acz o raczej małej szkodliwości społecznej, wrzucając bardzo drobne zabawki za kosz z brudną bielizną. Potem w kierunku zaskoczonego bezrefleksyjnością czynu i zupełnie pozbawionego reakcji nadzoru rodzicielskiego pada prowokacyjne zapytanie:
- Dlaczego to zrobiłam?
Bezrefleksyjność była pozorna. Trzeba zrobić fakultet z psychologii dziecięcej albo z resocjalizacji. 


Tymczasem Zosia przebiera się za Gandalfa i psychoanalizuje Golluma. Takie czasy.

sobota, 2 stycznia 2016

Niedopowiedzenia

Topwszechczasowy Noworoczny wieczór z radiową Trójką. Powoli przygasające gdzieś tam światła wielkich miast tudzież gdzieś tu średnich wsi i już ledwo tlące się w oczach światełka świadomości małej Jagienki. Ostatnim wysiłkiem umysłu córeczka rzuca w rytmie doorsowskiego "Riders on the storm" (miejsce 6):
- Mam dwie rączki...
I cisza. Sen jak doorsowski "The End" (miejsce 54) zapada nieubłaganie. Szamański trans Jima Morrisona skłania do paradoksalnie trzeźwych wizji przyszłości: mam dwie rączki, mam rozum, dam sobie radę w życiu.
Na pewno to chciała powiedzieć. Optymiści mają w życiu łatwiej.  


Na zdjęciu Jagienka i rączka. Jedna rączka. Zośki.