czwartek, 28 sierpnia 2014

Psychoanaliza

"Psychoanaliza"

Spałem już w wielu niewygodnych sytuacjach.
Na przykład na budowie gdzieś w północnych Włoszech. Na wale przeciwpowodziowym koło Dublina. Na takim jednym wielkim kamieniu w Himalajach. Albo na stole pod schroniskiem Hoernlihuette w drodze na Matterhorn.
Rany, jak ja się wtedy wyspałem. Na tym stole zwłaszcza. Dużo świeżego powietrza, cisza, spokój, ciepły śpiwór i niebo gwieździste nade mną. To nie kant, tak było.
A we własnym łóżku, szerokim i nie za miękkim się nie wysypiam. Kiedy Jagienka kopie mnie w głowę, metodycznie próbując złamać mi nos (na razie na szczęście udaje się jej tylko złamać mi noc) tęsknię za tym stołem.
Artur B. zwany Blachą, z którym zdobyłem Matterhorna, nie kopał tak jak Jagienka, nie szarpał przez sen za włosy jak Zośka ani nie przytulał się tak ciasno jak Agata.
Tęsknię za Blachą. Czy mam problemy z tożsamością seksualną, panie doktorze? Czy za małe łóżko?


Na ławce też chyba kiedyś spaliśmy


Czy Matterhorn nie przypomina jakiegoś symbolu, panie Freud?

wtorek, 12 sierpnia 2014

Jazz

"Jazz"

Zośka przy pianinie improwizuje z muzyką i tekstem:
- Potwór między nogami... Potwór obraża chłopców...
Już jej więcej nie poślę na półkolonie do Gminnego Ośrodka Kultury!


Zośka i jej ekumeniczny instrument łączący sztuki muzyczne i plastyczne.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Kantor wymiany czasów

"Kantor wymiany czasów"

Zabawa w szopping jest zabawna do momentu, gdy na stół trzeba rzucić karty. Płatnicze. Póki co wymiana jest mniej lub bardziej barterowa. Zośka za ladą pełną piasku:
- Co pan chciałby?
Tata sięga wyżyn wyobraźni:
- Chleb i mleko.
- Proszę! - trzeba sięgać wyżyn wyobraźni, gdy spożywka jest piaszczysta. Trzeba też uczyć dziecko podstaw handlu:
- Ile płacę?
- 10 groszy.
- To niedrogo córeczko. Musisz wymyślić inną cenę, żeby było bardziej realistycznie.
Drugie podejście, ciut bardziej wymagające:
- Poproszę śledzie i ser żółty. Ile płacę?
- Jedną minutę.
No. Nie dość, że czas to pieniądz, to jeszcze w postaci bardzo mocnej waluty.
Brawo córeczko, masz u mnie pół godziny kieszonkowego.  


Sklep mięso-wędliny w Studniskach Dolnych

Chwilochwalstwo

"Chwilochwalstwo"

Zosia bardzo chce chodzić do kościoła - z powodu różowych bucików od cioci Oli, które, według mamy, nadają się tylko i wyłącznie do kościoła. Prawdopodobnie aby w różowości swojej chwalić Pana stopami.
Mógłbym zrobić z tego alegorię polskiego katolicyzmu z użyciem takich zwrotów jak: "zaściankowość", "brak refleksji" i "na pokaz". Ale tego nie zrobię. Mam wolną chwilę okraszoną świętym spokojem. Mama pojechała z Zośką do kościoła a Jagienka śpi.
Cieszę się tą chwilą, wysławiam ją i modlę się do niej. Chwalmy chwile!


Zośka w stanie uduchowionym. 

czwartek, 7 sierpnia 2014

Helipopter

"Helipopter"

Kiedy Zosia mówi "helikopter", jest to lekarstwo na melancholię, depresję i niektóre odmiany grzybicy. Ostatnio pod Krakowem widzieliśmy helikopter.
- A ja chcę mieć taki helipopter!
Życzenie konkretne i przezabawne. Takie tematy trzeba rozwijać:
- A po co ci helipopter córeczko?
- Żeby latać - logika dziecka bywa ostra jak chrzan wasabi.
- Ale dokąd?
- Po sushi.
Będziemy mieli bogatą córkę. Albo będzie mieszkać w Tokio i robić w cateringu na telefon. Tak czy siak światowe życie ją czeka.
I tego się trzymamy bez nadziei na emeryturę.