niedziela, 31 grudnia 2017

Oczopatrzenie

Dziewczyny wynudzone bezprzedszkolnym spędzaniem bawią się, obracając dom w gruzy szesnaście razy dziennie i odradzając go w ramach akcji „Feniks” co najmniej trzy razy dziennie z popiołów. Bilans ujemny destrukcji do restauracji wpływa paradoksalnie zerowo – na Mamę ujemnie, na Tatę obojętnie, na Hankę zdecydowanie dodatnio.
Czasami jakieś nieoczekiwane wydarzenie zaburza mir domowy:
- Tata, a jeden pistacj był czarny! - Jagienka, która jest urodzoną księżniczką, przepada za pistacjami, acz nie przepada za czarnym, woli inne kolory, a zwłaszcza jeden. W zabawie odgrywa rolę, tu zaskoczenie, księżniczki. A cała reszta, przynajmniej wedle Zośki, to smoki, które przyrządzają z księżniczki Jagienki pyszne dania obiadowe. Przed chwalebną i smakowitą śmiercią księżniczka daje jeszcze występ nagrywany przez smoka Zosię na telefon komórkowy, jak to jest ostatnio przyjęte podczas wszelakich występków scenicznych. Wreszcie jej książęca wysokość nie wytrzymuje presji kamery:
- A może teraz będziesz patrzeć na mnie oczami?
I tego Wam życzę: patrzenia oczami, słuchania uszami i odczuwania zmysłowego w każdym tego zwrotu znaczeniu.


Hanka i Ryszard odczuwają. On - pociąg do butelki, ona - radość wyrażaną całym ciałem.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Sko-Jarzenie

Zaczęło się od tego, że Zośka jakimś cudem dodzwoniła się do reżymującej radiowej Trójki i wygrała w Zagadkowej Niedzieli nagrodę niespodziankę. W ramach nagrody przyszła dziś pocztą m.in. gra towarzyska Tik Tak Buuum – czyli wybuchowa gra słowna. Wyjścia nie było, trzeba było rozegrać partyjkę.
Gra polega na tym, że losujemy kartkę z sytuacją i musimy rzucić skojarzenie słowne, jednocześnie podając sobie tykającą bombę. Kto ostatni, ten trąba, załatwia go bomba. I buum. Terroryści muszą uwielbiać tę grę.
Sytuacja wylosowana: „program telewizyjny”. Kojarzymy czem prędzej: kamera, studio. Teraz kolej na Jagienkę, która jako zawodowa gaduła ma problem z lakonicznym formułowaniem myśli:
- Telewizja… eee… pan nam mówi, co mamy robić.
Chyba dobrze, że nie mamy telewizji.


Zosia pisze poezję patykiem po plaży. Trzeba było jakoś przemycić informację, że byliśmy w Mielnie w grudniu.

środa, 6 grudnia 2017

Prezent simple

Zośka ułożyła bajkę: smutny Mikołaj leci saniami do domu. Jest smutny, bo on wszystkim rozdaje prezenty, a sam nie dostał jeszcze ani jednego. A tu w domu niespodzianka – elfy przygotowały prezent dla Mikołaja!
Zastanawiam się, czy dziecko mnie przypadkiem nie kołuje i nie podaje zasłyszanej w przedszkolu historyjki jako własnej. Może ktoś mnie kiedyś uświadomi, tymczasem wierzę, że dziecko moje jest kreatywne jak dziecko i cieszę się tym niezmiernie, jako człowiek praktyczny żywiąc nadzieję, że kiedyś będę mógł się tym cieszyć wymiernie.



Bajka jest oczywiście pięknie zilustrowana, jak to się mówi w radiowych reklamach książeczek dla dzieci (szkoda, że państwo tego nie widzą). No i dedykowana, jak to bywa w zwyczaju autorów.

Tymczasem Jagienka dzieli się swoimi wiadomościami ze światów świątecznych:
- Tata, a wiesz, że Mikołaj ma latające lenifery?
Lenifery z miejsca stają mi dęba przed oczami jako rogacze z lnu słynące z lenistwa (oczywiście w lnianej pościeli) i z zamiłowania do kaloryferów. Dlatego nawet nie muszę udawać zdziwienia, które samoczynnie wypływa mi na twarz stylem klasycznym.
Wszystkie te piękne i wzruszające momenty nie zmieniają faktu, że pobudka o 2.30 połączona z okrzykami radości ("Mama, Tata, Mikołaj był!") nie jest wymarzonym prezentem dla rodziców.

niedziela, 3 grudnia 2017

Muzyka z duszy

Jagienka jest dobrze wychowana:
- Przepraszam, puściłam bąka, który nie słyszy.
Biedny bąk. Nie dla niego „The sound of silence”.


A Tata z Hanką przepraszają, że nie słyszą, ale śpią.