czwartek, 22 listopada 2018

Zabijanie Wiosen

Jagienka antropomorfizuje (choć znaczenia tego słowa nawet rodzice zaledwie się domyślają):
- A czemu Zima musi zabijać Wiosnę?
Poezja skrzy się w płatkach pierwszego jesiennego jeszcze śniegu.
- Zima nie zabija Wiosny. Wiosna ucieka w inne strony, gdzie objada się pieczonymi kasztanami i sałatką z rukoli i pomidorów, popija czerwonym winem, żeby wrócić za kilka miesięcy.
Tego, że jeżeli już, to Zima zabija Jesień, nie chcę dziecku mówić. A przy okazji – wiecie, że u Niemców Wiosna jest rodzaju męskiego? Myślę, że wąsaty i ogólnie bujny Herr Fruehling w skórzanych spodenkach na szelkach siedzi całą zimę w bawarskiej gospodzie, zajada Leberkaese mit Brot und Sauerkraut i do tego duże piwo.
W oby przypadkach – oby do Wiosny.


Listopadowa Chatka Górzystów. Bo posty ze zdjęciem mają dużo większe powodzenie niestety.

poniedziałek, 19 listopada 2018

Rozmowa przedzimowa

Jagienka zadała mi ostatnio ważne pytanie:
- Czy trawa idzie spać na zimę?
- Iść – nie idzie, bo czeka.
- A na co?
- Czeka na kołdrę i poduszkę.
- A skąd one przylecą? Z daleka?
- Zlecą białym puszkiem.
- Na trawę?
- Prościutko. I to załatwi sprawę.
- A jak nie zlecą?
- Bywa i tak płatko-marnie.
- Bo trawa zmarznie?
- I jej sny gdzieś w kosmos ulecą.
- I co? To coś zmieni?
- Może? Ale na wiosnę się i tak zazieleni.



sobota, 17 listopada 2018

W związku ze związkiem

Dzieci są spostrzegawcze. Od razu spostrzegły, że spostrzegawczy (ale tylko w niektórych aspektach) Tata ogląda się za jakąś panią, wioząc dzieci do przybytków edukacji.
- Podoba ci się ta pani? - Jagna, wnosząc z uśmiechu i tonu, ma w sobie tonę tolerancji dla Taty, którego ogólnie, zasadniczo i w ogóle nie naukowo fascynują długie, kręcone, rude włosy – Chcesz się z nią ożenić?
- Przecież ja już mam żonę – strategia obronna zaczyna się od argumentów logicznych i niepodważalnych. A kończy na sentymentach – I lepszej nie znajdę.
- No – Zosia staje po stronie rodzicielskiej – Tata nawet ostatnio kupił Mamie sok pomarańczowy.
W związku trzeba czasem zaskoczyć. Zwykle nie kupuję soku. 


Zdjęcie pamiątkowe z wakacji z włosami. Aktualnie nieaktualne.



poniedziałek, 12 listopada 2018

Edu-kacja

Dzień Po Niepodległości. Podlegamy obowiązkowi nie podlegania tego dnia obowiązkowi powszechnej edukacji. Przynajmniej tej systemowej. Innymi słowy: dzieci w domu, trzeba się zająć. Wymyślamy zatem koncepcje i koncypujemy wymysły:
- A może by tak do zoo w Goerlitz? - syndrom inżyniera Mamonia ma to do siebie, że się sprawdza. Z definicji.
- Nie, nie chcę iść do Niemiec – oponuje Zosia.
- A dlaczego?
- Bo nas zabiją!
- ?????
- Jak na tych prezentacjach w szkole.
I weź tu teraz dziecku próbuj wbić do głowy, że lepsza Gdynia niż Cedynia. 


Tatę jako Paderewskiego też próbowali Niemcy zatrzymać. Ale się nie dał. (foto z Internetu)



poniedziałek, 5 listopada 2018

Niezłe jajo

Hanka zafascynowana umiejętnością mówienia ze zrozumieniem ćwiczy wołanie swojej siostry Zosi z pasją i przejęciem godnym Tarzana i jego „Ja Tarzan, ty Jane”:
- Joja! Joja! Joja! Joja!
Zosia podejmuje grę otwierając tradycyjnym:
- Co?
Hanka ma jeszcze jedno słówko w zanadrzu:
- Jajo!
Nawet do rymu.


Czytanie rozwija. Wczoraj miałem nie najgorszy zestaw wieczorny. 

sobota, 3 listopada 2018

Cud starości

Scena wczesnolistopadowa. Jagienka z Dziadkiem na cmentarzu:
- Dziadek, to ty zrobiłeś te bukiety?
- Ja – odpowiada Dziadek w sposób zrozumiały dla Polaków i Niemców.
- Jaaa – Jagienka wyraża podziw w równie międzynarodowej formie – Ty jesteś taki zdolny, chociaż taki stary…
Rozmowa schodzi na doświadczenie, Babcię i jej wprawę w kotlecikach wszelkiej maści. A ja wspominam Terry’ego Pratchetta i jego scenę z „Ciekawych Czasów”, gdzie Srebrna Orda składająca się z kilku prawie stuletnich barbarzyńców walczy z ninjami, najlepszymi wojownikami świata: „Sześć Dobroczynnych Wiatrów przypomniał sobie nagle, jak on, będąc jeszcze dzieckiem, grywał z dziadkiem w Shibo Yang-cong-san. Staruszek zawsze wygrywał. Nieważne, jak starannie chłopiec planował swoją strategię, zawsze odkrywał, że dziadek całkiem niewinnie, tuż przed decydującym posunięciem wnuka, umieszczał kamień akurat we właściwym miejscu. Przodek całe życie spędził grając w shibo. Ta walka była podobna.”
Barbarzyńcy mieli wielkie doświadczenie w nieumieraniu. Życzę wam równie doskonałego opanowania tej sztuki!

czwartek, 1 listopada 2018

Material girl

Jesień w szarościach swoich sprzyja romantycznym nastrojom o poranku w drodze do przedszkola pajęczynami rosą pokrytymi w blasku wschodzącego słońca niewątpliwie usianej. I nagle strzał jak z armaty:
- Tata, ja sobie muszę kupić suknię ślubną – o rany, Jagienka planuje długofalowo. Oby wystarczająco długofalowo.
- A po co ci suknia ślubna, wychodzisz za mąż? - klasyczne pytanie ojca skierowane do córki, zabarwione ironią, podszyte strachem i obleczone nadzieją, że to tylko żart.
- No pewnie – Jagienka jest naturalna jak świeżo wyciskany sok z własnych jabłek.
- A za kogo? - im dalej w las, tym bardziej drżą liście.
- Jeszcze nie wiem. Może za Tomka, albo Kacpra – ufff, to jednak pewnie jeszcze chwilę potrwa. Można poteoretyzować:
- A jaki ten twój przyszły mąż musi być?
- No… Mądry, silny, ładny i bogaty.
Zestaw obowiązkowy jakby w porządku. W dodatku element ekonomiczny uwzględniony… Ale Tata musi drążyć, no musi, jakby technikum górnicze skończył:
- Ale po co bogaty?
Czyżbym ja szczęścia córki nie pragnął?! Na szczęście Jagienka kobiecą intuicją wyczuwa zależności i możliwości:
- No bo bogaty to ładny, no nie?
Podejrzewam, że ilość zer na koncie bardzo upiększa. Niestety, nie mam doświadczeń.


Tymczasem Zosia robi mi konkurencję. Ma wypasioną okładkę, w dodatku wprowadziła do swojej historii jakąś postać fikcyjną! Szykuje się bestseller.