środa, 25 stycznia 2017

Słoń a sprawa polska

Gra w "Puchatka" wymaga od czasu do czasu i zależnie od szczęścia opowiedzenia kawału. Zosia poznała już definicję tego gatunku literackiego, w związku z czym wymyśla sama (ej, no przecież ktoś to musi robić, no nie?):
- Przychodzi słoń do lekarza, a tam lekarz sam jest chory.
To już kolejny kawał o słoniu. Przypadek?!!!


Studniszczańskie barwy wojenne to zupełnie inna historia.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Waga ciężka

Czasami trudno ocenić wagę wypowiedzi:
- Ten jeżozwierz waży chyba z pięć kilometrów!
 ZOO w Goerlitz wciąż dostarcza natchnień.




Tymczasem na górce przed domem powstał resort narciarsko-saneczkowy. Tego nie mogli przewidzieć najstarsi górale ze Studnisk Dolnych.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Bałwan

- Tata, a zrobisz mu marchewkę z nosa?
- Jak mnie zdenerwuje, to zrobię.
Jagienka potrafi podpuścić Tatusia.


Jagienka ewidentnie zadowolona z roboty Taty.


Gwoli obowiązku sprawozdawczego: 16 stycznia 2017 była zima. Zośka poszła po raz pierwszy sama na sanki na dużą górkę. 

niedziela, 15 stycznia 2017

Dowcip

Rodzina gra w "Puchatka". W zestawie pytania i zadania, Zosia pędzi na samych szóstkach (taka przepowiednia przed pójściem do szkoły) i dostaje zadanie: opowiedz dowcip.
- Co to jest dowcip? - pyta córka satyryka (tak, takim zajęciem się czasem param).
- To taka śmieszna historyjka.
- Aha. No to... zaraz wymyślę... Leciał sobie samolot i słoń zrobił w nim dziurę.
Dobre, nie? Jakby tak zamiast słonia podstawić jakieś drzewo, to byłby nawet dowcip polityczny.  


A taką historię dostałem przy kolacji. Jakby coś tu zmienić, to też byłby dowcip polityczny. Tylko co?

sobota, 14 stycznia 2017

Teoria i praktyka.

Lekkość, piękno, beztroska, lukier i cukierki "Kasztanki" promieniują z tekstów o naszych dzieciach jak aureola na głowie świętego Euzebiusza, kimkolwiek ów święty by był i czym by się nie wsławił. Tyle teoria. Tymczasem Jagienka, bezlitosna jak jaguar, zakrada się w sobotę w nocy (do rana jeszcze spora chwila), a dokładniej o 4.45 (słownie: o czwartej czterdzieści pięć) i ryczy, że jest głodna.
A potem jeszcze Zosia krzyczy, że zrobi to sama (czymkolwiek by "to" nie było). I krzyczy i krzyczy, zamiast "to" robić. Toż to tautologia w praktyce! Dobrze, że dzisiaj się nie spieszymy. Zapowiada się piękny dzień. Szkoda, że nie muszę iść do pracy...
Pamiętajcie, ironia i sarkazm pozwalają przetrwać!


Na wszelki wypadek dobrze mieć alternatywną metę do spania.

piątek, 13 stycznia 2017

Filharmonia

Filharmonia Jeleniogórska nawiedza regionalne przedszkola w celu szeroko pojętej edukacji muzycznej tudzież, nie ukrywajmy, przede wszystkim z zamiarem dorobienia do pensji. Naszym dzieciom też przygrywa.
- Dzisiaj był koncert, był kordeon, skrzypce i gitara - Zosia relacjonuje z umiarkowanym entuzjazmem. Z drugiej strony umiarkowany entuzjazm to jak opowieść z pokazywaniem i podskokami, zwykle na pytanie "co tam w przedszkolu" odpowiedź brzmi: "nic" w najlepszym wypadku "było fajnie".
- Fajny był koncert? - Tata, jako chemik-amator, zagaja dla zasady.
- Fajny, ale ty grasz lepiej na gitarze, bo pani grała tak (ruch ręki delikatny jak głaskanie chomika pod brodą), a ty grasz tak (ruch ręki szybki malowanie płotów na, nomen omen, akord).
A podobno nikt nie jest Hendrixem we własnym domu.  


Zagranie e-molu wymaga skupienia. (zdjęcie z wrocławskiego Antykabaretu)

sobota, 7 stycznia 2017

Płetła

Człowiek dowiaduje się w najbardziej nieoczekiwanych i mroźnych styczniowych sceneriach, że ma dom z akwenem wodnym. I wcale nie chodzi o wodę w piwnicy. Trzeba uważać na dywan, żeby nóg nie zamoczyć. A na brzegu, czyli na gołej podłodze, siedzą syrenki. Syrenka Jagienka co jakiś czas wplata w wypowiedź słowo "płetła". To słowo w tych ustach to lek na zimową melancholię.
W rozmach luźnych i niezobowiązujących dochodzi jeszcze problem rzeczy niezbędnych pod wodą. Po krótkich przemyśleniach ręcznik wygrywa ten plebiscyt.
 Zastanawialiście się, po co syrence pod wodą ręcznik? Na pierwszy rzut oka i umysłu to kwestia podobna do ryby i jej potrzeby posiadania roweru. Ale mogę się my(d)lić.


Syrenka Warszawsko-Studniszczańska (Dolna) z płetłą z czapki.

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Asport.

Samochodowe radio wyrywa z kontekstu:
- ...a sport ma niejedno oblicze...
Zosia chce wiedzieć:
- Tata, a co to jest asport?
Tata jest jednostką co prawda dość czynnie pro-sportową, ale za to z gruntu aspołeczną i nie lubi prostych wyjaśnień. Snujemy wizję przeciwieństw sportów wszelkich, bawi nas narciarstwo podjazdowe, bieg "kto wolniej" i wyścig kolarzy bez rowerów. Zastanawiamy się też, jak reagowałby pies na komendę:"asport!".
Tymczasem prywatna ankieta przeprowadzona przeze mnie w jednej z edukowanych (w bliżej nie określonej dziedzinie nauki, kultury tudzież sztuki) grup okołogimnazjalnych ujawniła duże zainteresowanie tak zwanym e-sportem. Już na pierwszy rzut oka ci uczniowie byli bardzo wy-e-sportowani.  Przy okazji jako absolwent AWF nauczyłem się czegoś nowego. "Man lernt nie" - jak mówią Bułgarzy. 

niedziela, 1 stycznia 2017

Nasze ZOO

Nasze ZOO w Goerlitz nieustannym źródłem inspiracji:
- A to jest... - wskazując na pandę małą Tata nie spodziewa się nagłego ataku amnezji u tak mądrej przecież Zosi, na której twarzy maluje się nagle wielki znak zapytania łamanego przez zapomnienie. Podpowiedź jest opcją mile widzianą:
- To jest p... - ciągły brak połączeń neuronowych wciąż daje znać o sobie - Pan...
- Pan Miś! - wypala córeczka, uruchamiając swoją pamięć jednym pociągnięciem cyngla.
Tymczasem siki wietnamskie (cervus nippon pseudaxis) mają nową zagrodę. Podziwiamy gremialnie, Tata wykorzystuje przewagę w postaci umiejętności czytania i wymądrza się zerkając na ściągę:
- To sika wietnamska.
Zosia każe sobie czytać o zwyczajach zwierzęcia a Jagna patrzy z wielką uwagą na okolice międzynożne łani.
- Przecież nie sika - stwierdza autorytatywnie po wnikliwej obserwacji.
Wymowa miękka spółgłosek twardych a fizjologia jeleni wschodnich to temat na pracę doktorską z zakresu filologii zoologicznej.


Rodzina Żaków w ZOO (z tyłu).