wtorek, 5 listopada 2019

Neverending wtorek

Jagienka ma w zwyczaju zaczynać rozmowę od środka, wkraczając werbalnymi buciorami w procesy myślowe odgrywające się we własnej głowie. Przykładowo w trakcie jazdy do przedszkola, przepraszam (głównie przepraszam Jagienkę) – do zerówki, Jagienka zagaja ni stąd ni zowąd:
- A ten pan też?
- Jaki pan? - Tata, mimo że umysł nieścisły, próbuje mimo wszystko ustalić fakty.
- No ten, co wczoraj.
- Co wczoraj co?
- Ten, co wczoraj był.
- Gdzie?
- No u nas.
- Acha – dobrze jest mieć chociaż jedną daną w oceanie szukanych – I co on też?
- On też ma czerwone buty?
Takie rozmowy można kontynuować w zasadzie w nieskończoność. Nieskończoność ewidentnie fascynuje Jagienkę. Na przykład nieskończony nigdy proces produkcji i odbioru śmieci.
- O, śmieciarka! Nie wiedziałam, że tu do nas przyjeżdża.
Tata uświadamia, za co płaci:
- Przyjeżdża, w zasadzie co tydzień.
Jagienka też lubi sobie uściślić:
- A dzisiaj jest co tydzień?
Jak co wtorek. I co miesiąc. I każdego roku. Nieskończoność jest bezgranicznie fascynująca.


Albo na przykład niekończący się bałagan, który nie ma początku ani przyczyn. Można na nim wykładać teorię Wszechświata. Wedle życzenia - religijną albo naukową. Wszystko można na nim wykładać, i tak nikt nie zauważy. Chyba, że Mama.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz