czwartek, 27 czerwca 2019

Sen, chaos i owoc Grzecha

Pokrętna logika dziecięcych działań potwierdza teorię o tym, że Chaos jest dużo lepiej zorganizowany niż jakikolwiek system. Na przykład Hanka wychodząc z jeziora zawsze zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do wody spłukać piasek, po czym, tradycyjnie zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do jeziora przyciągana wizją czystych rąk, ale piasek też z jakichś powodów jest pociągający. Wkółko Maciej zaciera ręce, Chaos rządzi.
A po długim i wyczerpującym dniu nadchodzi czas na sen. Kładziemy się, czytamy, robimy teatrzyk cieni, wreszcie Tata pokazuje, jak się śpi, skupiając się głównie na świetnie aktorsko ogranym efekcie zamkniętych oczu – z nadzieją oczywiście, że, parafrazując:„dał nam przykład Bonaparte”, zwycięży.
Co jakiś czas Tata podnosi powieki i widzi dwa błękity wpatrzone w ojca bezgranicznie. Aż do całkowitego uśpienia rodziciela. A potem to już hulaj dusza, Chaos i inne wyrazy. Ale Tata o tym nic nie wie, bo śpi.
Za to rano… No, rano można się przebierać. Ostatnio Hanka założyła czapkę z daszkiem do tyłu, w dobrym stylu lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia i tańczyła na stole do disney’owskich hitów. Mama z Tatą cieszyli się jak rodzice.
- Jesteś ziomalina? - spytał Tata, naśladując gwarę młodzieżową (sprzed 35 lat, ale zawsze).
- Malina, tak.
Po owocach ich poznacie.


Hanka w obiektywie Jagienki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz