"Smycz"
Tata w ogródkowym amoku wyrywania swoich frustracji na chwastach orientuje
się, że zapomniał smyczy łączącej ze światem zewnętrznym.
Ręce zaczynają się trząść, włosy zaczynają się prostować,
mózg zaczyna analizować prawdopodobne scenariusze
nieprawdopodobnych ofert pracy, które mogły zostać zaproponowane w
tym czasie. Jest jeden ratunek - córka, który uczy się myć ręce
wodą spływającą z gałązek świerkowych:
- Zosiu, przynieś mi telefon z domu.
Dziecko jest jak Kraków, nie od razu
je zbudowano, a w tym przypadku przekonano, ale po kilku
przypomnieniach Zośka przynosi (po)żądany przedmiot uzależnienia
i nadziei. Z jedną filozoficzną uwagą:
- Proszę tato. Tylko wpadł mi do
kałuży po drodze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz