"Numerologia"
Liczymy. Zawsze na coś, czasami, choć
zbyt rzadko - pieniądze. Przed spaniem akurat dziś liczymy ryby
(mimo, że baranów pod dostatkiem, he he, klasyczny śmieszny żart
rozluźniający asmotferę) w związku z czytaniem o "10
przyjaznych rybkach", żeby nie powiedzieć 'Ten friendly fish".
Dzięki Sylwia za edukacyjny i kolorowy prezent!
Ja liczę po angielsku, bo jako
wielokrotny nauczyciel tego języka mam misję tudzież trudno
wykorzenialne nawyki, poza tym pozycja literacka jest właśnie w
lengłidżu. Zosia liczy po swojemu, dużo prościej:
- Jeden, jeden, jeden, jeden, jeden,
jeden, jeden, jeden, jeden, jeden.
Przy siedmiu rybach, z których jedna
przyłącza się do delfinów, aby pohasać po falach, zaczynam
zastanawiać się nad analizą i interpretacją. Czy chodzi o to, że
wszyscy są równi? Czy chodzi o to, że każda jednostka jest
wyjątkowa? Czy chodzi o klasyczną jedność czasu, miejsca i
obsady? Czy po prostu Zośka zapomniała, jak jest dwa?
Poza tym nie jestem pewien czy liczy
od góry, czy od dołu.
A teraz coś z zupełnie innej beczki: Tośka, Zośka i wuj Maciej w Izerbejdżanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz