piątek, 22 stycznia 2016

Imię dla kota

Czytanie bajki o kocie Filemonie i jego zblazowanym prawdopodobnie ojcu - zawodowym abnegacie Bonifacym przypomniało o zeszłorocznym kocim holokauście - zginęły koty u obu dziadków, u nas los dopadł Grubego i Stefana. Trzeba to było jakoś ukoić:
- Jak się przeprowadzimy, to sobie jakiegoś kota weźmiemy Zosiu. A jak go nazwiemy?
- Może Mruczek?
- Jak będzie ładnie mruczał, to tak. A jak będzie w łaty, to jak go nazwiemy?
- Włatek.
W dokumentach będzie Włatysław.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz