sobota, 15 lutego 2014

Gra

"Gra"

Scena namiotowa. Tudzież quasi, chociaż dla Zośki i Jagienki namiot zrobiony z koca na łóżeczku jest namiotem prawdziwym do szpiku śledzi nie wbitych w podłogę. W namiocie, jak to w namiocie - można spać albo grać w karty. Wybór jest oczywisty, aczkolwiek gra Jagienki polega głównie na ślinieniu waleta.
Niektóre teksty, proszę wysokiego sądu, są kontrowersyjne mimo oczywistej oczywistości kryształowej niewinności podmiotów i przedmiotów zaangażowanych.
Zaciekawieni rodzice nie wnikają w szczegóły. Liczy się czas wolny uzyskany dzięki temu, że siedziały w rzeczonym namiocie jakieś 45 minut. Cud-miód, wartość dodana, raj na ziemi, wieczne odpoczywanie. Niemalże. Minęło, jak z bicza strzelił.
- Grałyście w karty? - pytanie dla zagajenia rozmowy jest tylko pytaniem.
- Tak - Zośka przejmuje rolę rzecznika prasowego małych dziewczynek.
- A kto wygrał? - tata, człowiek, który uwielbia rywalizować, chce wiedzieć.
- Zosia wygrała. I Jagienka wygrała - odpowiedź jest tylko odpowiedzią. Tak?!
Po krótkiej chwili oblewa mnie fala świadomości. Nie otrząsam się, nurkuję, chłonę ożywczą wilgoć zrozumienia.
 Wszyscy jesteśmy wygrani w tej rozgrywce. A pamiętasz kochanie te 45 minut wolnego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz