poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Iluminacja

Mama robi wejście smoka do salonu, gdzie przez jakieś pół godziny urzędowała Hanka bez nadzoru. Z miejsca łapie się za głowę i zadaje pytanie z gruntu retoryczne:
- Hanka, coś ty tu zrobiła?!
Odpowiedź jest jak stopień wyższy od przymiotnika „retoryczna”: jeszcze retoryczniejsza:
- Bałagan.
Wychodzi na to, że jednak dorośli nie widzą tego, co mają pod nosem. Albo udają.


Nie ma co udawać - chaos ma dużo lepszą organizację od porządku. Bałagan nic nie musi, robi się sam.

poniedziałek, 29 lipca 2019

Słownik Hahankowy, stan bieżący natenczas

Słownik w formie quizu oczywiście. Jeśli jesteście w formie, to spróbujcie wydedukować czy:

Kalemelon to:

a) Starożytny grecki rzeźbiarz boskich Zeusów.

b) Gadzina zmieniająca barwy zależnie od sytuacji.

c) Połączenie melona z kalafiorem w ramach zmasowanej akcji GMO.



Lembot to:

a) Kenijska łódź podwodna wysyłana na zwiady na ugandyjskie akweny.

b) Duże zwierzę garbne zwane „statkiem pustyni”.

c) Mołdawskie narzędzie do mielenia zbóż jarych i ozimych.


Helikoptet to:


a) Praski chór, w którym swoją karierę zaczynała Helena Vondraczkowa.

b) Obiekt latający w z wielkim śmigłem u góry.

c) Jadowita bakteria powodująca zajady.


Najgorsze jest to, że tak nam się podobają te nowe słowa, że nie prostujemy, a wręcz podłapujemy i używamy. Jagienka do dzisiaj śpiewa o jeżyku, który ma kolce „na rzgbiecie”. Co z nas za rodzice?


piątek, 26 lipca 2019

Myśl techniczna

Jagienka odkrywa możliwości nowego auta dużo szybciej niż rodzice:

- Tata, a tym guzikiem można to okno podniżyć.

Podniżanie okien to jak pociąg z Moskwy do Władywostoku i jednocześnie z Władywostoku do Moskwy. Balszaja technika, job jego mać...


"They'll learn much more than we've ever known" - koniec cytatu.
 (a zdjęcie oczywiście ciocia Ania Marendziak)

czwartek, 18 lipca 2019

Wysoka półka

Dwuletnia Hanka wspina się na wyżyny. A czasami na stołki, w oczywistym celu sięgania, gdzie wzrok nie sięga tudzież łamania, czego rozum nie złamie:
- Jestem górze. Jak Paweł.
- Jaki Paweł? - rozpracowanie tej zagadki zajęło nam chwilę. A potem zalała nas rodzicielska duma.
Pytanie dla uważnego czytelnika – jaki Paweł? Podpowiedź: „czytelnik” to słowo klucz...


Jagna nie bawi się zagadki literackie. Ale zawsze wie, gdzie jest obiektyw. (zdj. ciocia Ania Marendziak)

wtorek, 9 lipca 2019

Mordo-klejki

Zgłaszanie najmłodszej córki w USC przynosi, oprócz wymiernych korzyści (w odpowiedniej rubryce zaznaczyłem „z powodu świadczeń socjalnych”), także wiele radości. Zwłaszcza jak się zgłasza z Jagienką. Jagienka posiada asertywność 12 w skali do 7 oraz lekki niedosłuch, już wyleczony, ale czasem dający znać o sobie, jak każdemu.
- Tata, czemu tu się tak cicho mówi?
- Bo urząd jest świątynią biurokracji.
- Co?
- I pani się może pomylić i wpisać Malina zamiast Maryna. Albo Marynata.

Tata jest od wyjaśniania zaciemnień rzeczywistości. Ale czasami sam potrzebuje iluminacji, mile zaskoczony szybkim załatwieniem sprawy. Tylko Jagienka nie wychwyciła fragmentu rozmowy, skacząc po krzesłach USC w Zgorzelcu. Szybkość załatwiania sprawy jest wartością względną.

- Tata, jakie dzieci kiedyś długo MORDOWALI?!!! - córka ma w sobie ciekawość tropiciela zbrodni przeciw ludzkości. Miła pani urzędniczka spieszy ze sprostowaniem:

- Meldowali! Meldowali!
Aby nie robić skandalu, druga pani urzędniczka przyniosła krówki w celu zatkania ust prowokatorki. Nie da się uniknąć słodyczy w dzisiejszym świecie.


Tymczasem siostry się wąchają.

piątek, 28 czerwca 2019

Słownik Hahankowy ciąg dalszy

Maming to:

a) Holenderski malarz sądów, w tym ostatecznych.

b) Długoszyi krewetkowy skrytożerca spacerujący w płytkiej wodzie bez kaloszy.

c) Genderowa odmiana ojca.


Kolam to:

a) Część nogi lamy.

b) Miniaturowy wampir denerwujący jak mało kto.

c) Silnie umięśniony bohater opowiadań fantasy.


Lesion to

a) Lekcja języka angielskiego.

b) Urządzenie służące do komunikacji, dawniej we wsi tylko u sołtysa.

c) Słowiański demon silnie puszczański.


Dla ułatwienia dodam, że jeszcze do niedawna makaron w ustach Hanki to był „bladok” (prawdopodobnie z powodów kolorystycznych, o których z kobietami nie rozmawiam z zasady, aby uniknąć kwasów)


czwartek, 27 czerwca 2019

Sen, chaos i owoc Grzecha

Pokrętna logika dziecięcych działań potwierdza teorię o tym, że Chaos jest dużo lepiej zorganizowany niż jakikolwiek system. Na przykład Hanka wychodząc z jeziora zawsze zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do wody spłukać piasek, po czym, tradycyjnie zanurza dłonie w piasku, po czym wraca do jeziora przyciągana wizją czystych rąk, ale piasek też z jakichś powodów jest pociągający. Wkółko Maciej zaciera ręce, Chaos rządzi.
A po długim i wyczerpującym dniu nadchodzi czas na sen. Kładziemy się, czytamy, robimy teatrzyk cieni, wreszcie Tata pokazuje, jak się śpi, skupiając się głównie na świetnie aktorsko ogranym efekcie zamkniętych oczu – z nadzieją oczywiście, że, parafrazując:„dał nam przykład Bonaparte”, zwycięży.
Co jakiś czas Tata podnosi powieki i widzi dwa błękity wpatrzone w ojca bezgranicznie. Aż do całkowitego uśpienia rodziciela. A potem to już hulaj dusza, Chaos i inne wyrazy. Ale Tata o tym nic nie wie, bo śpi.
Za to rano… No, rano można się przebierać. Ostatnio Hanka założyła czapkę z daszkiem do tyłu, w dobrym stylu lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia i tańczyła na stole do disney’owskich hitów. Mama z Tatą cieszyli się jak rodzice.
- Jesteś ziomalina? - spytał Tata, naśladując gwarę młodzieżową (sprzed 35 lat, ale zawsze).
- Malina, tak.
Po owocach ich poznacie.


Hanka w obiektywie Jagienki