czwartek, 12 marca 2015

Skarb

- Pobawimy się... - popatrzyłem na córeczki i ironia podpowiedziała zabawę - ... w poszukiwanie skarbów.
Dwa największe skarby ruszyły na łowy. Starszy skarb bardzo świadomie przeczesywał przestrzenie mieszkaniowe, młodszy skarb bardzo radośnie robił dokładnie to samo. Wreszcie Zośka, niczym Archimedes w kąpieli, krzyknęła:
- Eureka!
To znaczy oczywiście byłoby tak, gdybyśmy posługiwali się starożytną greką na codzień. W Studniskach zabrzmiało to bardziej jak:
- O rety!
- Co jest?! - zainteresowałem się z zasady, odrywając na chwilę uwagę od książki. Miałem nadzieję, że dłużej im zejdzie na poszukiwaniach.
- Skarb!
- Gdzie?!
- W łóżku - Zośka podniosła kołdrę - Zobacz.
- Ale tu nie ma skarbu - odezwał się we mnie empiryczny racjonalista.
- Jest - Zośka nie miała wątpliwości - Zobacz, to Żaden Skarb.
 Prawdziwe bogactwo. Za żadne skarby bym go nie oddał. Nie widzę. Takiej możliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz