"Psychoanaliza"
Spałem już w wielu niewygodnych
sytuacjach.
Na przykład na budowie gdzieś w
północnych Włoszech. Na wale przeciwpowodziowym koło Dublina. Na
takim jednym wielkim kamieniu w Himalajach. Albo na stole pod
schroniskiem Hoernlihuette w drodze na Matterhorn.
Rany, jak ja się wtedy wyspałem. Na
tym stole zwłaszcza. Dużo świeżego powietrza, cisza, spokój,
ciepły śpiwór i niebo gwieździste nade mną. To nie kant, tak
było.
A we własnym łóżku, szerokim i nie
za miękkim się nie wysypiam. Kiedy Jagienka kopie mnie w głowę,
metodycznie próbując złamać mi nos (na razie na szczęście udaje
się jej tylko złamać mi noc) tęsknię za tym stołem.
Artur B. zwany Blachą, z którym
zdobyłem Matterhorna, nie kopał tak jak Jagienka, nie szarpał
przez sen za włosy jak Zośka ani nie przytulał się tak ciasno jak
Agata.
Tęsknię za Blachą. Czy mam problemy
z tożsamością seksualną, panie doktorze? Czy za małe łóżko?
Na ławce też chyba kiedyś spaliśmy
Czy Matterhorn nie przypomina jakiegoś symbolu, panie Freud?