Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
- Fajnie macie w przedszkolu,
chciałabym tam pracować - rozpływa się w zachwytach (połączonych
z wyidealizowaną nieświadomością) Mama.
- No to możesz być kucharką - Zosia
jest konkretna jak schabowy na drugie.
- Na kucharkę to się chyba nie nadaję
- wiara we własne siły to coś, co w bilansie rodzicielskim
wychodzi u nas na zero - Tata ma w nadmiarze, Mama w rubryce
"winien".
- Ale przecież ugotowałaś ostatnio
zupę fasolową - na szczęście córka widzi pozytywy sytuacji,
zresztą zupa wyszła faktycznie świetna.
- No, i jej nie jadłaś - Mama
pozostaje po mniej optymistycznej stronie Mocy.
- Nie szkodzi, w przedszkolu dzieci
takich zup nie jedzą.
Hm, a może by tak zostać
zgorzeleckim specjalistą od naprawiania rakiet międzyplanetarnych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz