Poranne kotłowanie na łóżku.
Wszyscy, we własnym dobrze pojętym interesie, odkrywają w sobie
żyłkę odkrywcy. Zosia odkrywa Tatę i przykrywa siebie, Mama
odkrywa Tatę i przykrywa Jagienkę, Tata czuje się jak
Przedkolumbijska Ameryka i leży pokrytą lodowcami Alaską na
zachód. Jagienka rzuca się jak Santa Maria po falach i odkrywa
wszystko jak leci, wrzeszcząc:
- Haiti, Haiti!
Mama, po kilku próbach bycia odkrytą,
stara się wprowadzić trochę porządku na pokładzie:
- Zosiu, nie odkrywaj mnie, bo będzie
mi zimno w plecy i złapię wilka.
Zosia edukuje mamę w kwestii
występowania wilczych watah na Górnych Łużycach:
- Ale mamo, w naszym domu nie ma
wilków.
Może jednak trzeba zapalić w piecu,
żeby się bestie nie zalęgły?
Jagienka zastanawia się, czy nie zostać w przyszłości pasterzem kotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz