poniedziałek, 4 września 2017

Jak dzieci...

Weekend w pracy. Taka praca… Sędziowanie na Turisedyjskich Igrzyskach, na Folklorum, w Kulturinsel Einsiedel, największym (według naszych dzieci) i najbardziej odjechanym (według rodziców) placu zabaw na świecie. Festiwal czystego wariactwa, muzyki, kolorów, gier, zabaw i szeroko pojętej radości życia. Szesnaście scen muzycznych nie licząc setek innych atrakcji. Na dokładkę uśmiechnięci ludzie. I to nieważne, czy z Polski, Niemiec, Czech czy z innej krainy. Jeden świat, jedna globalna wioska świętująca Turisedyjskie Igrzyska (Lud Turisede zamieszkiwał te tereny jakieś tysiąc lat temu, czego nie udowodnią żadni naukowcy. I dobrze). Wszyscy zadowoleni. Prawie.
Zawsze się tacy znajdą. Młoda rodzinka (z na oko czteroletnim dzieckiem!) silnie skrzywiona w okolicach ust obserwuje jak z dziką radością dorośli (nie ukrywajmy – Niemcy) grają w Popolum albo jeżdżą Ślepą Trojką. Dezaprobata wyświetla się na nalanych twarzach, nieszczęście promieniuje jak Czernobyl w 1986:
- Ja pierdolę. Jak dzieci, kurwa…
A teraz wyrzućcie z powyższego cytatu wyrazy powszechnie uważane za niecenzuralne i powiedzcie to z uśmiechem i w tonacji durowej (w sensie muzycznym, nie chodzi mi o dur brzuszny). Jak łatwo można zmienić sens przy pomocy melodii, prawda? Na szczęście jest muzyka.
Tymczasem otuleni w swój nieprzepuszczający szczęścia kokon młodzi rodzice udają się na piwo i kiełbasę. Jak ludzie. 


Rodeolum to był jeden z moich przystanków. 

Myślę sobie, jak łatwo byłoby wpleść powyższą sytuację w dyskurs społeczno-polityczny. Przecież na pierwszy rzut oka bawiło się ewidentne bezideowe niemieckie lewactwo, patrioci zaś trzymali fason, powagę i dumnie obnosili się z cechami narodowymi. Ale to byłoby daleko idące uproszczenie. Bardzo daleko idące. Lepiej przymierzyć się do historii. W Szkocji na przykład panowała kiedyś opinia o wigach, którzy obok torysów tworzyli i tworzą dwa główne nurty polityki brytyjskiej. Wig był, według słów Anny Grant z Laggan, szkockiej poetki z przełomu XVIII i XIX wieku: „charakterem stworzonym z negatywów – kimś, kto nie miał ucha do muzyki, smaku do poezji, dumy z przodków, serca do miłości ani duszy do honoru. [...] Krótko mówiąc wig był kimś, kogo górale serdecznie nienawidzili – zimną, samolubną, formalną postacią“. 
Resztę można sobie dopasować do ideologii własnej, podstawić dane i szukane i epatować.
A przecież można się po prostu pobawić. Jak dzieci!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz