poniedziałek, 18 września 2017

Ekonomizacja młodzieży

Podróż autem do przedszkola daje przyczynek do pytań, wątpliwości, skarg i zażaleń inspirowanych mijanymi krajobrazami, na przykład nowym domem Wioli:
- Tata, a jak my będziemy miały dzieci, to gdzie będziemy mieszkać? - Jagienka ewidentnie myśli o przyszłości, ale ta rozmowa nadeszła wcześniej niż myślałem:
- Gdzie będziecie chciały, kupicie sobie dom, albo zbudujecie. Ale to trzeba dużo pieniędzy.
- Ja mam dużo pieniędzy – włącza się Zosia, która zbiera na saszetkę i oszczędza.
- Ojej – Jagienka przelicza swoje oszczędności w pamięci – A ja mam mało. Zosia, pożyczysz mi?
W zasadzie nie powinienem ingerować w finansowe konszachty rodzeństwa, ale pomyślałem, że mogę się jednak włączyć na etapie skarbonkowym:
- Musicie pójść do jakiejś pracy, żeby zarobić pieniądze – ach, te uświadamiające frazesy, myślę sobie, czuję się nieomal jak osoba kompetentna w temacie – A wy do jakiej pracy chcecie pójść?
- Ja do restauracji – Zosia zna swoje mocne strony – Będę gotować jajecznicę i ciasto.
- A ty Jagienko? - przy okazji się czegoś dowiem, o planach, marzeniach i innych utopiach – Do jakiej pracy chcesz pójść?
- Ja do żółtej. Albo nie, do niebieskiej.
No i mamy jasność.


Wychodzi na to, że Zośka może nie daj boże malować albo śpiewać. A przecież księgowość jest tak kreatywna...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz