Czasami pojedynek z myślami maluje się
na twarzy jak Matejko "Bitwę pod Grunwaldem". Jagienka ma
to wszystko wyraźne jak ekspozycja w Muzeum Narodowym w Warszawie. W
niebieskich oczach widać jak Litwini księcia Witolda powracają na
pole bitwy aby dotrzymać pola rycerzom z pawiami na hełmach,
Zbigniew z Oleśnicy złomkiem kopii zwala z konia Dypolda Kikieritza
von Diebera i ratuje króla przed niechybną śmiercią, Maćko z
Bogdańca dzięki lepszej pracy nóg pokonuje Kunona Lichtensteina.
Dwa nagie miecze świecą w źrenicach jak Zawisza Czarny i jego brat
Farurej wśród polskiego rycerstwa.
Ewidentnie coś zbroiła.
Ton głosu i treść wypowiedzi
utwierdzają w podejrzeniu:
- Tato, a możesz mi udowodnić, że
nie będziesz na mnie krzyczał?
Nie mogę. Pocieszające jest
jednakowoż to, że nie mogę też udowodnić, że krzyczał będę.
Quod erat demonstrandum.
Tymczasem Zośka udowadnia dysfunkcyjność rodziny doborem ilustracji do prawie czystej kartki papieru. Ale jak będą drążyć, to nie wiem, czy pierwotny analfabetyzm córki może zostać uznany jako dowód niewinności.