wtorek, 23 lutego 2016

Turpizm.

Zosia w stanie najwyższego obrzydzenia używa metafory (co samo w sobie bywa nieprzyjemne):
- Fuj, to jest takie obrzydliwe, że nawet gołąb by tego nie zjadł.
Podobno kiedyś na krakowskim balkonie ktoś w przypływie rozpaczy nakarmił gołębie chemią toaletową. Żrące ptactwo zeżarło żrące pastylki. Na drugi dzień problem nie zniknął, tylko był niebieski i inaczej pachniał. Innymi słowy, córeczko, gołębie są w stanie zjeść różne rzeczy i przeżyć. Czasami mocno przeżyć, ale zawsze przeżyć.

Turpizm to umiłowanie brzydoty. Próbuję wymyślić jakiś związek z powyższym obrazem. Trochę to potrwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz