Mama z Tatą ćwiczą przy
stole wrodzone i nabyte zdolności lingwistyczne, w celu lepszych
kwalifikacji przy szukaniu pracy w byłej DDR:
- Ja?
- Ja Ja.
- Eier.
- Jaja, natuerlich.
Zosia patrzy na nas z
niepokojem, by nie powiedzieć ze strachem. Coś w jej umyśle
przypomina o instynktownych zachowaniach nie tak odległych przodków.
Ręce same podnoszą się do góry:
- Nie mówcie tak, bo ja się
denerwuję.
Nieśmiertelny duch
Andrzeja Rosiewicza przypomina, że w kuchni przy dziecku nie wolno.
... po niemiecku...
OdpowiedzUsuń