wtorek, 9 grudnia 2014

Wielki Elektronik

Zrobiłem to pierwszy raz w życiu.
Nigdy wcześniej mnie to nie kręciło, nie czułem potrzeby, nie miałem czasu.
Rozebrałem ją.
Zrobiłem to. Ale to był dopiero początek.
Potem bezlitośnie przerżnąłem!
Tak! Nie miałem oporów moralnych. Ani grama.
To trwało chwilkę. Przerzynanie kabelków jest łatwe. Moc Jedi podpowiedziała mi, które druciki uratują równowagę sił w moim domu. Jasna strona mocy znów zwyciężyła.
Mogli wstawić lepszą muzyczkę do tej zabawki. Cichszą, łagodniejszą. Po prostu inną.
Naprawdę nigdy nie bawiło mnie bawienie się w majstra od elektrotechniki. Ale na każdego przychodzi potrzeba wyższego rzędu.
Napisałem ten tekst z poczucia dumy zmieszanego z poczuciem winy. Gdy Zosia będzie już w stanie przeczytać sobie ten prosty żołnierski tekst okraszony prawie prawdziwymi prostymi żołnierskimi wyrazami, miejmy nadzieję, że zrozumie i wybaczy. Mam nadzieję, że zrozumieją je też i wybaczą wierni czytelnicy blagów parentingowych.
A gdyby mieszkańcy Studnisk chcieli wprowadzić trochę ciszy w swoje lokale, zainfekowane badziewną melodią z plastikowej rybki, (a wiem, że 25 takich tworów trafiło, zresztą przez moje osobiste ręce, do okolicznych dzieci) to ja potrafię je rozbroić bez naruszania właściwości zabawowych, skądinąd całkiem przyjemnych.
 Mógłbym śmiało wystąpić na spotkaniu anonimowych superbohaterów i wykrzyknąć dumnie: byłem świętym Mikołajem! Jestem Wielkim Elektronikiem!


Komuś odjąć dźwięki z zabawki?


A komu zabawki?

4 komentarze:

  1. Też mi BOHATER!!! Każdy rodzic ma to już za sobą. Ja pierwszą zabawkę rozbroiłam 8 lat temu i do dziś walczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rozbroiłem i zabawka działa, tylko nie gra, jestem genialny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Te zabawki daje się łatwo przerobić aby grały zdecydowanie ciszej. Robiłem to ze wszystkimi zabawkami wygrywającymi melodyjki. Zwykle dzieciom nie przeszkadzało to kompletnie.

    OdpowiedzUsuń