poniedziałek, 8 grudnia 2014

Nocne marzenia wegetarianki


Trudny do zniesienia dla młodego, żądnego krwi żołądka jest przymusowy (choć bynajmniej nie fanatyczny) wegetarianizm poczęty z fanaberii rodziców, którzy nasłuchali, naczytali i nawdychali się mądrości żywieniowych (bynajmniej nie od babci). Podobno dziecko nasiąka jakoby skorupka dietą z kaszy z warzywami i prędzej czy później będzie naśladować rodziców w szczytnym dziele nie konsumowania cielęciny, przynajmniej tej ze sklepu.
Podobno świnie uprawiają wyczynowe paralotniarstwo...
W nocy podświadomość jak fala przypływu wyrzuca z nas to co najlepsze na brzeg łóżka. Zośka w momencie lunatycznym oblizała się i wymamrotała wyraźnie:
- Ja chciałam zjeść skórkę od świnki Peppy.
Ja to rozumiem córeczko! Ja, bezideowy wegetarianin łamię się z chrupnięciem jak przypieczona skórka na młodej świni. Trzeba to przerwać, bo zaczną się nocne marzenia o pieczonym kaczorze Donaldzie, kotletach z baranka Shauna albo o steku z Krecika.
Trzeba jechać do babci, tam musi być mięso.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz