środa, 10 grudnia 2014

Ryspis


Podobno dawno temu, gdy Gruzini poczuli kaprys, by mieć własny alfabet, udali się do Grigorija z Nareku, najbardziej znanego ówcześnie ormiańskiego mędrca.
- Mistrzu, dasz nam jakiś alfabet?
Mistrz jadł akurat makaron, który wymienił na inny alfabet z delegacją włoską (która podobno przywiozła go z Chin), wziął w garść odrobinę i rzucił na ścianę, mówiąc głosem ociekającym hojnością i sosem :
- Macie!
Prawosławne i ormiańskie ikony nie są malowane czy rysowane, tylko pisane. Pewnie dlatego, że na początku było słowo. Zosia przyszła dziś po sesji plastycznej zamyślona jak święty Jerzy po walce ze smokiem.
- Co narysowałaś córeczko?
- Narysowałam pisanie.
Gdyby ktoś chciał nabyć mało używany alfabet, to wymienimy za makaron. Może być z sosem.


Rysowane pisanie, żeby nie powiedzieć vis'a'vis.


Wigilijny zając jako bonus.


Gruziński alfabet w darze od Ormian i alfabet rosyjski w darze od świętego Cyryla. Całość na muzeum człowieka, który wielu ludziom darował wolność. Uwolnił ich ciała od konieczności oddychania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz